Z tego powodu spółdzielnia wywiesiła w klatce schodowej kartki z napisem: "Kategorycznie zabrania się wylewania moczu przez okna i brudzenia elewacji".

- To brak szacunku dla sąsiadów i chamskie zachowanie prymitywnych ludzi - mówi Robert Klecha, kierownik administracji spółdzielni mieszkaniowej, który twierdzi, że na rodzinę skarżą się inni lokatorzy bloku.

Dodaje też, że sprawa trafi do sądu. - Aby tych ludzi ukarać za zniszczenie elewacji i czyszczenie okien. To są przecież określone koszty - zaznacza Klecha.

Mieszkańcy bloku przyznają, że sąsiadka jest uciążliwa, ale od razu dodają, że jest chora psychicznie. - Wylewa mocz przez okno, czasami wyrzuca też jakieś szkło. To jest osoba niepełnosprawna, chora umysłowo.

Ojciec kobiety, pan Jerzy stanowczo zaprzecza oskarżeniom. Dodaje, że córka jest upośledzona umysłowo. - Ta cała nienawiść jest żenująca. Moja córka jest niepełnosprawna, ale przez 24 godziny na dobę jestem z nią w domu.

Ogłoszenia w klatce schodowej wiszą od listopada.