Śledczy z Łodzi sprawdzają, czy wiceminister środowiska i szef regionalnych struktur PO Stanisław Gawłowski nie popełnił plagiatu.
Rzecznik tamtejszej prokuratury okręgowej Krzysztof Kopania powiedział Polskiej Agencji Prasowej, że zbierają dokumentację, czyli doktorat polityka i publikacje, które miały być w nim wykorzystane.
Trwają też przesłuchania pracowników Społecznej Akademii Nauk w Łodzi, gdzie Gawłowski zdobył tytuł.
Dochodzenie toczy się w sprawie, a nie przeciwko komuś, nikt nie usłyszał zarzutów.
Na piątkowej konferencji prasowej wiceminister pokazał dziennikarzom opinię czterech naukowców, którzy uznali, że rozprawa nie jest plagiatem. W sobotę pytany przez naszego reportera powiedział, że jest spokojny.
- Ta sprawa jest dla mnie definitywnie zamknięta. Najlepsi eksperci z tego obszaru wykonali ekspertyzy, wydali opinie i mówią, że nie ma żadnych podstaw. Oprócz tego sam wiem, co robiłem - odpowiedział Gawłowski.
Gawłowski dodał, że nie dziwi go zachowanie prokuratury. - Formalnie, jeśli jest doniesienie, a takie złożyli działacze PiS-u, to prokuratura ma obowiązek przeprowadzić postępowanie w sprawie i na tej podstawie podjąć decyzję. Nie wyobrażam sobie innego zachowania prokuratury - stwierdził Gawłowski.
O plagiat oskarżyli Gawłowskiego dziennikarze tygodnia "wSieci". Według tej gazety, wiceminister skopiował 20 stron tekstu z cudzych opracowań i wykorzystał w swojej rozprawie bez podania źródła. Po tej publikacji doniesienie złożyli politycy PiS, a także osoba prywatna, o czym informuje rzecznik łódzkiej prokuratury.
Trwają też przesłuchania pracowników Społecznej Akademii Nauk w Łodzi, gdzie Gawłowski zdobył tytuł.
Dochodzenie toczy się w sprawie, a nie przeciwko komuś, nikt nie usłyszał zarzutów.
Na piątkowej konferencji prasowej wiceminister pokazał dziennikarzom opinię czterech naukowców, którzy uznali, że rozprawa nie jest plagiatem. W sobotę pytany przez naszego reportera powiedział, że jest spokojny.
- Ta sprawa jest dla mnie definitywnie zamknięta. Najlepsi eksperci z tego obszaru wykonali ekspertyzy, wydali opinie i mówią, że nie ma żadnych podstaw. Oprócz tego sam wiem, co robiłem - odpowiedział Gawłowski.
Gawłowski dodał, że nie dziwi go zachowanie prokuratury. - Formalnie, jeśli jest doniesienie, a takie złożyli działacze PiS-u, to prokuratura ma obowiązek przeprowadzić postępowanie w sprawie i na tej podstawie podjąć decyzję. Nie wyobrażam sobie innego zachowania prokuratury - stwierdził Gawłowski.
O plagiat oskarżyli Gawłowskiego dziennikarze tygodnia "wSieci". Według tej gazety, wiceminister skopiował 20 stron tekstu z cudzych opracowań i wykorzystał w swojej rozprawie bez podania źródła. Po tej publikacji doniesienie złożyli politycy PiS, a także osoba prywatna, o czym informuje rzecznik łódzkiej prokuratury.