Po dziesięciu latach sporu pracownicy szczecińskiego portu dostaną pieniądze za swoje akcje. Porozumienie w tej sprawie podpisały związki zawodowe i zarząd portu.
Gdy w 2001 roku firma przekształciła się w spółkę, pracownicy dostali papiery wartościowe. Nie mogli ich jednak później sprzedać. Zarząd Morskich Portów Szczecin i Świnoujście tłumaczył, że potrzebuje pieniędzy na inwestycje. Według związkowców, chociaż wynegocjowano cenę za jedną akcję, czyli 100 złotych brutto, to pracownicy chcieli dostać nawet 400 złotych.
- Po ciężkich bólach i trudach, osiągnęliśmy jakieś porozumienie, z którego de facto związek nie jest do końca zadowolony. Kwota, jaką dostaliśmy za te akcje, nie zadowala nas - mówi Ryszard Hatylak z portowej Solidarności.
Ojciec Wojciecha Woźniaka czekał na możliwość sprzedania akcji dziesięć lat. W wielu przypadkach pieniądze z wykupu trafią do spadkobierców.
- Tata ma to szczęście, że jeszcze dobrze funkcjonuje i jest zdrowy, ale wiele osób nie doczekało tego terminu, mimo że przepracowało kilkadziesiąt lat w porcie - podkreśla Woźniak.
Wykup papierów wartościowych potrwa pięć lat. Jako pierwsi akcje będą mogli sprzedać pracownicy z najdłuższym stażem. W tym roku zarząd portu zarezerwował na ten cel dwa miliony złotych.
- Po ciężkich bólach i trudach, osiągnęliśmy jakieś porozumienie, z którego de facto związek nie jest do końca zadowolony. Kwota, jaką dostaliśmy za te akcje, nie zadowala nas - mówi Ryszard Hatylak z portowej Solidarności.
Ojciec Wojciecha Woźniaka czekał na możliwość sprzedania akcji dziesięć lat. W wielu przypadkach pieniądze z wykupu trafią do spadkobierców.
- Tata ma to szczęście, że jeszcze dobrze funkcjonuje i jest zdrowy, ale wiele osób nie doczekało tego terminu, mimo że przepracowało kilkadziesiąt lat w porcie - podkreśla Woźniak.
Wykup papierów wartościowych potrwa pięć lat. Jako pierwsi akcje będą mogli sprzedać pracownicy z najdłuższym stażem. W tym roku zarząd portu zarezerwował na ten cel dwa miliony złotych.