Spółka Polskie Linie Kolejowe musi zapłacić milion złotych kary.
Urząd Transportu Kolejowego negatywnie ocenił system informacji PLK na dworcach. Przeprowadzone na początku tego roku kontrole wykazały, że pociągi nie były zapowiadane, a jak już były komunikaty, to zapowiedzi głosowe nie zgadzały się z tymi wyświetlanymi na tablicach.
To, co wykazała kontrola, podróżni znają od dawna. - Często mam problemy, żeby trafić na właściwy peron. Pociąg jest, pociągu nie ma. Czasem trzeba sprawdzić w internecie, żeby dowiedzieć się czy przyjedzie pociąg. Zdarzyło się, że pięć minut przed przyjazdem mówili o opóźnieniu - skarżą się pasażerowie. - Mówią tak niewyraźnie, że dobrze nie słyszę.
Zdaniem rzecznika PLK Mirosława Siemieńca, kara jest zbyt wysoka i spółka odwoła się od tej decyzji. Maksymalna kara, jaką może nałożyć Urząd Transportu Kolejowego - to dwa procent obrotu karanej firmy.
To, co wykazała kontrola, podróżni znają od dawna. - Często mam problemy, żeby trafić na właściwy peron. Pociąg jest, pociągu nie ma. Czasem trzeba sprawdzić w internecie, żeby dowiedzieć się czy przyjedzie pociąg. Zdarzyło się, że pięć minut przed przyjazdem mówili o opóźnieniu - skarżą się pasażerowie. - Mówią tak niewyraźnie, że dobrze nie słyszę.
Zdaniem rzecznika PLK Mirosława Siemieńca, kara jest zbyt wysoka i spółka odwoła się od tej decyzji. Maksymalna kara, jaką może nałożyć Urząd Transportu Kolejowego - to dwa procent obrotu karanej firmy.