Około 20 osób, od których miasto domaga się zwrotu bonifikaty, przyszło na sesję rady Szczecina. Nie chcą oddawać pieniędzy.
Jak tłumaczą, nie wiedzieli, że nie wolno sprzedawać mieszkania kupionego od gminy z ulgą przed upływem pięciu lat.
- Mieszkaliśmy w tych mieszkaniach przez 10-30 lat. Miasto sprzedało nam mieszkania na podstawie aktów notarialnych i protokołów przekazania mieszkań nie informując nas i nie wpisując tam klauzuli o niezbywalności tego mieszkania - mówiła Honorata Foryś, szefowa Stowarzyszenia Pokrzywdzonych Żądaniem Zwrotu Bonifikaty.
Zastępca prezydenta miasta Mariusz Kądziołka tłumaczył, że urzędnicy nie mogą odstąpić od żądania zwrotu bonifikat, bo ktoś mógłby zarzucić gminie niegospodarność.
Wyjaśniał, że każdy przypadek jest rozpatrywany osobno - wtedy zdarza się, że postępowanie jest umarzane albo spłata rozkładana na raty.
Miasto domaga się zwrotu pieniędzy od około 600 osób. Chodzi o kwoty od kilkudziesięciu do prawie dwustu tysięcy złotych.
- Mieszkaliśmy w tych mieszkaniach przez 10-30 lat. Miasto sprzedało nam mieszkania na podstawie aktów notarialnych i protokołów przekazania mieszkań nie informując nas i nie wpisując tam klauzuli o niezbywalności tego mieszkania - mówiła Honorata Foryś, szefowa Stowarzyszenia Pokrzywdzonych Żądaniem Zwrotu Bonifikaty.
Zastępca prezydenta miasta Mariusz Kądziołka tłumaczył, że urzędnicy nie mogą odstąpić od żądania zwrotu bonifikat, bo ktoś mógłby zarzucić gminie niegospodarność.
Wyjaśniał, że każdy przypadek jest rozpatrywany osobno - wtedy zdarza się, że postępowanie jest umarzane albo spłata rozkładana na raty.
Miasto domaga się zwrotu pieniędzy od około 600 osób. Chodzi o kwoty od kilkudziesięciu do prawie dwustu tysięcy złotych.