W Kostrzynie nad Odrą nad ranem zakończył się 20. Przystanek Woodstock. Fani muzyki wciąż rozjeżdżają się do swoich domów. Byli tam także szczecinianie.

Adrian i Eliza w niedzielę wieczorem wrócili z festiwalu. Są zmęczeni, mają czerwone od słońca twarze, wytrzepują z ubrań piasek, ale są szczęśliwi. - O 4 nad ranem chodziliśmy po koncertach spać do namiotu, a już o 9 wstawaliśmy i biegliśmy zająć kolejkę pod prysznic. Czasem czekaliśmy trzy godziny na swoją kolej. Byliśmy na koncertach Comy, Acid Drinkers, Lao Che, Kapeli ze Wsi Warszawa, Ukeje - mówią młodzi.

Podczas imprezy zmarł 41-letni mężczyzna. Mimo reanimacji, nie udało się go uratować. Wstępnie lekarze podali jak powód - wyczerpanie organizmu i wcześniejsze długotrwałe spożywanie alkoholu.