Mężczyzna jest obywatelem Niemiec, a jacht zacumowany jest na przystani przy ulicy Przestrzennej na jeziorze Dąbie.
Żeglarz przypłynął w piątek i opłacił jedną dobę postoju. W poniedziałek jachtem zainteresowali się pracownicy portu.
Sprawdzili pokład, ale okazało się że właściciela nie ma, za to są jego dokumenty. Żeglarze przypuszczają, że zaginiony mężczyzna mógł wpaść do wody.
- To jest jakiś wypadek. Mężczyzna zniknął, zostawił jedzenie, picie i dokumenty, wszystko zostało na jachcie. Od trzech dni go niema - komentuje pracownik portu.
Policja próbowała odnaleźć zaginionego żeglarza z pomocą psa, ale poszukiwania na razie nie dały rezultatów. Policjanci przesłuchują osoby, które widziały niemieckiego obywatela.
Sprawdzili pokład, ale okazało się że właściciela nie ma, za to są jego dokumenty. Żeglarze przypuszczają, że zaginiony mężczyzna mógł wpaść do wody.
- To jest jakiś wypadek. Mężczyzna zniknął, zostawił jedzenie, picie i dokumenty, wszystko zostało na jachcie. Od trzech dni go niema - komentuje pracownik portu.
Policja próbowała odnaleźć zaginionego żeglarza z pomocą psa, ale poszukiwania na razie nie dały rezultatów. Policjanci przesłuchują osoby, które widziały niemieckiego obywatela.