To jak bicie głową w mur - tak pan Edmund mówi o swojej walce z bankiem. Mężczyzna od dwóch lat próbuje odzyskać swoje pieniądze i skarży się, że został oszukany. Pracownicy banku tymczasem tłumaczą, że ręce wiążą im przepisy.
Edmund Bogacki na co dzień mieszka w Ameryce. Kilka lat temu ZUS przyznał mu emeryturę za czas przepracowany w Polsce. Od urzędników miał usłyszeć, że jednym z wymogów otrzymania pieniędzy jest założenie konta.
Bogacki tłumaczy, że nie miał na to czasu, bo za chwilę miał wracać do Stanów, dlatego podał numer rachunku brata. Ten krótko po tym zmarł, a pieniądze - 11 tysięcy złotych - trafiły na konto dwa miesiące później. Od tego momentu pan Edmund nie może odzyskać kwoty, którą chce wykorzystać na leczenie.
- Jestem po operacji serca, mam wstawiony poczwórny bypass - mówi Edmund Bogacki.
Biuro prasowe Pekao SA poinformowano nas, że na wypłatę pieniędzy nie pozwalają przepisy. Dla banku pan Edmund jest obcą osobą - nie jest właścicielem rachunku, ani nie jest upoważniony do korzystania z niego. Miejski Rzecznik Praw Konsumenta - Longina Kaczmarek mówi, że jedynym wyjściem jest proces sądowy:
- Trudno tutaj winić konsumenta, trudno powiedzieć też że winna jest druga strona - tłumaczy Kaczmarek.
Spadkobierczynią pieniędzy jest bratowa pana Edmunda, która zgodziła się na oddanie pieniędzy pomniejszonych o podatek spadkowy. Mężczyzna chce jednak odzyskać całą kwotę.
Bogacki tłumaczy, że nie miał na to czasu, bo za chwilę miał wracać do Stanów, dlatego podał numer rachunku brata. Ten krótko po tym zmarł, a pieniądze - 11 tysięcy złotych - trafiły na konto dwa miesiące później. Od tego momentu pan Edmund nie może odzyskać kwoty, którą chce wykorzystać na leczenie.
- Jestem po operacji serca, mam wstawiony poczwórny bypass - mówi Edmund Bogacki.
Biuro prasowe Pekao SA poinformowano nas, że na wypłatę pieniędzy nie pozwalają przepisy. Dla banku pan Edmund jest obcą osobą - nie jest właścicielem rachunku, ani nie jest upoważniony do korzystania z niego. Miejski Rzecznik Praw Konsumenta - Longina Kaczmarek mówi, że jedynym wyjściem jest proces sądowy:
- Trudno tutaj winić konsumenta, trudno powiedzieć też że winna jest druga strona - tłumaczy Kaczmarek.
Spadkobierczynią pieniędzy jest bratowa pana Edmunda, która zgodziła się na oddanie pieniędzy pomniejszonych o podatek spadkowy. Mężczyzna chce jednak odzyskać całą kwotę.