Cztery osoby, w tym jedno dziecko, trafiły do szpitala po pożarze domu jednorodzinnego w Cedyni. Pożar wybuchł w piątek po 22. Rodzina dostała już trzypokojowe mieszkanie komunalne.
- Ogień nas zaskoczył - opowiada jedna z mieszkanek domu. - Położyłam się już do spania. Maciek wyciągnął wnuki oknem na dachu. Wszyscy pomagali. Ja mam ubrania od sąsiadki. Cały dzień w tym chodzę.
Pożar gasili strażacy z 11 zastępów, na miejscu było siedem wozów gaśniczych. Rodzina straciła cały dobytek - dom spłonął niemal doszczętnie. - W środku z domu pozostało niewiele - mówią strażacy. - Tragedia. Cały strop jest spalony i do wymiany. Trwa szacowanie strat.
- Rodzina dostała już mieszkanie komunalne - zapewnia w rozmowie z naszą reporterką, burmistrz miasta Gabriela Kotowicz. - Mieszkanie ma 63 metry kwadratowe. Jest w pełni wyposażone. Osoba mieszkająca w spalonym domu, która nie trafiła do szpitala na obserwację, obejrzała ten lokal.
- Trzy osoby, które nie wymagały pomocy medycznej już są w tym mieszkaniu - dodaje kierownik Ośrodka Pomocy Społecznej w Cedyni, Mirosława Jędrzejek. - Będzie też pomoc finansowa, psychologiczna. Jesteśmy w kontakcie z rodziną.
Pogorzelcy z Cedyni otrzymali też pomoc od sąsiadów, którzy przekazali ubrania, teraz zapowiadają pomoc przy odbudowie domu. - Ja już zadeklarowałem się, że jeśli zaczną remontować i sprzątać, to idę od razu - mówi jeden z nich.
- Rodzina dostała już mieszkanie komunalne - zapewnia w rozmowie z naszą reporterką, burmistrz miasta Gabriela Kotowicz.
- Trzy osoby, które nie wymagały pomocy medycznej już są w tym mieszkaniu - mówi kierownik Ośrodka Pomocy Społecznej w Cedyni, Mirosława Jędrzejek.