Temperatura w jej mieszkaniu jest prawie taka sama jak na zewnątrz. "Boje się, że zamarznę we własnym domu" - mówi Radiu Szczecin 70-letnia Halina Kozakiewicz ze szczecińskich Gumieniec.
Choć od roku ma założone nowe ogrzewanie - kaloryfery i piec - grzać w mieszkaniu nie może. Jak mówi, przez złośliwość sąsiadów. Dom w którym mieszkają to współwłasność - pani Halina zajmuje parter, sąsiedzi piętro i przybudówkę.
By podłączyć ogrzewanie, niezbędna jest kontrola komina. Pani Halina kilkukrotnie wzywała kominiarza, ten sprawdził piec i przewód kominowy na jej poziomie, a na piętrze sąsiadów tego zrobić nie może - bo ci zabraniają kominiarzowi wejścia do ich pomieszczeń. Tymczasem na zewnątrz robi się zimniej, a ja nadal w domu marznę - mówi Halina Kozakiewicz.
- Jak ja tak posiedzę, to mam skostniałe ręce. W mieszkaniu siedzę ciepło ubrana, a tak nie powinno być - tłumaczy pani Kozakiewicz.
Sąsiedzi nie chcieli z nami rozmawiać.
Spór próbowała rozwiązać policja. Mundurowi nie mają jednak prawa - jak tłumaczy adwokat Wojciech Witkowski - zmusić właścicieli do wpuszczenia kominiarza do swojej własności. Ta sytuacja może mieć tragiczny finał - dodaje Wiktowski.
- Może dojść do utraty zdrowia, a konsekwencją może być zagrożenie dla życia - tłumaczy Wiktowski.
Sprawą komina zajął się również Inspektorat Nadzoru Budowlanego. Zażądał od wszystkich współwłaścicieli domu kontroli komina do 12 stycznia.
By podłączyć ogrzewanie, niezbędna jest kontrola komina. Pani Halina kilkukrotnie wzywała kominiarza, ten sprawdził piec i przewód kominowy na jej poziomie, a na piętrze sąsiadów tego zrobić nie może - bo ci zabraniają kominiarzowi wejścia do ich pomieszczeń. Tymczasem na zewnątrz robi się zimniej, a ja nadal w domu marznę - mówi Halina Kozakiewicz.
- Jak ja tak posiedzę, to mam skostniałe ręce. W mieszkaniu siedzę ciepło ubrana, a tak nie powinno być - tłumaczy pani Kozakiewicz.
Sąsiedzi nie chcieli z nami rozmawiać.
Spór próbowała rozwiązać policja. Mundurowi nie mają jednak prawa - jak tłumaczy adwokat Wojciech Witkowski - zmusić właścicieli do wpuszczenia kominiarza do swojej własności. Ta sytuacja może mieć tragiczny finał - dodaje Wiktowski.
- Może dojść do utraty zdrowia, a konsekwencją może być zagrożenie dla życia - tłumaczy Wiktowski.
Sprawą komina zajął się również Inspektorat Nadzoru Budowlanego. Zażądał od wszystkich współwłaścicieli domu kontroli komina do 12 stycznia.