Według inspektorów, w 2011 r. szczecińskiemu Zarządowi Budynków i Lokali Komunalnych, wystarczyło pieniędzy na jedną czwartą potrzebnych remontów. W 2013 roku - już tylko na niespełna jedną dziesiątą.

Problem dotyczy całej Polski - komentuje rzecznik szczecińskiego ZBiLK-u Tomasz Owsik-Kozłowski. Jak dodaje, bez wsparcia rządu gminy sobie nie poradzą. To samo sugeruje w raporcie NIK.

- Staraliśmy się rzeczywiście oszacować wszystkie nakłady remontowe, jakie moglibyśmy poczynić i ta kwota wyszła na tyle ogromna, a margines błędu na tyle poważny, że ja nie odważę się podać tej kwoty. To były miliardy złotych - wyjaśnia Owsik-Kozłowski.

Stąd rozbiórki, mówi Owsik-Kozłowski i wyjaśnia, że każdą taką decyzję poprzedzają analizy finansowe.

- Bo stoimy przed decyzją, czy remontować budynek za kilka tysięcy złotych za metr kwadratowy, a to większy koszt niż wybudowanie nowych mieszkań, czy rozebrać ten budynek, bo jego stan zagraża życiu i zdrowiu mieszkańców - tłumaczy rzecznik.

Urzędnicy NIK zwrócili uwagę, że szczeciński ZBiLK jako jedna z niewielu kontrolowanych instytucji zdobywała pieniądze z zewnątrz. Np. dotację z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej na wymianę starych pieców.

Według raportu, w dokumentacji szczecińskiego ZBiLK-u zdarzały się błędy i zbyt ogólnikowe oceny stanu technicznego budynków. Podobne nieprawidłowości kontrolerzy stwierdzili w Stargardzkim Towarzystwie Budownictwa Społecznego. Obie instytucje dostały ocenę "pozytywną mimo stwierdzonych nieprawidłowości". ZBiLK zapewnia, że przejrzy dokumenty i sprawdzi, co można robić lepiej.