Radni jednomyślnie stwierdzili, że czworonogi potrzebują więcej miejsca. Ich uwaga skupiła się jednak na tym, jak zwierzęta traktują pracownicy schroniska.

To, jak wygląda adopcja opisała wolontariuszka Anna Litkiewicz. - Pani w biurze powie numer, pies siedzi trzy lata, proszę go sobie brać.

Jak mówiła kierownik schroniska, Magdalena Pawłowska, numeracja to konieczność.

- Przy takiej rotacji zwierząt, jaka trafia do schroniska i która ze schroniska wychodzi, nie jesteśmy w stanie pozwolić sobie na to, żeby operować imionami - tłumaczyła.

Robert Stankiewicz z Prawa i Sprawiedliwości przyznał, że używanie numerów zamiast imion nie wygląda dobrze. - Takie schronisko to mi się kojarzy z obozem koncentracyjnym dla zwierząt - stwierdził.

Z kolei radna niezrzeszona Małgorzata Jacyna-Witt postulowała, aby kierowanie przytuliskiem przejęła organizacja pozarządowa.

W przyszłym tygodniu w urzędzie miasta ma się odbyć tzw. "okrągły stół" w sprawie schroniska. Do rozmów mają zasiąść m.in. przedstawiciele placówki, wolontariusze, radni, władze miasta oraz osoby zainteresowane losem bezdomnych zwierząt.

Kilka dni temu do szefostwa schroniska, prezydenta miasta oraz szefa Zakładu Usług Komunalnych trafiła petycja w sprawie fatalnych warunków panujących w szczecińskim schronisku. Podpisało się pod nią 30 wolontariuszy.

Wskazują w niej m.in. na bezprawne przetrzymywanie wszystkich nowo przyjętych psów przez dwa tygodnie w ciemnych betonowych boksach oraz brak informacji o sposobie leczenia zwierząt.