Wieczorem autobusem linii A kobieta wracała z pracy. Przysiadł się do niej nieznajomy mężczyzna i po chwili jego ręka wylądowała na biuście pasażerki. - Tą prawą ręką oparł się na mojej lewej piersi. Ręka poruszała się we wszystkich kierunkach. Cała sytuacja od ulicy Wyszyńskiego do Jasnej, czyli jakieś 15 minut - opowiada pasażerka.

Przerażona kobieta wysyła wiadomość swojemu mężowi z prośbą o pomoc. Po chwili wysiadła, a 46-latek za nią. - Mąż pomógł w ujęciu i zadzwonił po policję. W tej sytuacji zastanawialiśmy się, co by było, gdyby nie było mojego małżonka.

Ofiar jest więcej. Schemat działania mężczyzny zawsze jest ten sam - mówi adwokat Szymon Matusiak, pełnomocnik jednej poszkodowanych.

- Nie jest to odosobniony przypadek. Takich zdarzeń było dużo więcej. Sposób działania tej osoby jest praktycznie taki sam. Zawsze dzieje się to w środkach komunikacji miejskiej, wybiera panią siedzącą samotnie przy oknie, przysiada się do niej i zaczyna swoje działania - opisuje Matusiak.

46-latek przebywa w areszcie. W ciągu doby zostanie przesłuchany przez policję.