Wszyscy w Grecji żyją w niepewności - mówi mieszkający w Szczecinie Christos Mitsopulos.
Christos Mitsopulos ma w Grecji siostrę i rodziców. W takiej sytuacji największym zmartwieniem dla nich są oszczędności.
- Siostra wahała się czy wyciągnąć pieniądze. Miała swoje oszczędności, ale zostawiła i teraz nie wie co się z tym będzie działo - mówi Mitsopulos.
Na niedzielę w Grecji zaplanowano referendum. Mieszkańcy odpowiedzą na pytanie, czy grecki rząd powinien zaakceptować plan naprawy gospodarki nakreślony przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy. To z kolei wiąże się z narzuconymi cięciami w budżecie.
Według Christosa, Grecja nie ma innego wyjścia, bo sama sobie nie poradzi. - Wydaje mi się, że pieniędzy nie mamy więcej niż na 2-3 tygodnie. Jeżeli my powiemy nie, to skąd weźmiemy pieniądze na emerytury, żeby ludziom zapłacić. Uważam, że trzeba lekko zacisnąć pasa, ale będziemy normalnym państwem w Europie - dodaje Mitsopulos.
Przed niedzielnym referendum wszystkie zawody sportowe w Grecji zostały odwołane.