Reprezentacja Kazimierza Górskiego przegrała wówczas z RFN na tym stadionie słynny "mecz na wodzie" 0:1. Selekcjoner Polaków odpowiada, że zawodnicy nie pamiętają tego spotkania. Pomocnik Grzegorz Krychowiak z kolei tłumaczy, że nie było go jeszcze na świecie. Zatem jak to było? Przypomnijmy.

To był mecz o wejście do finału Mistrzostw Świata. Już na rozgrzewce zaczęła się potężna ulwa. Zawodnicy schowali się do szatni, przebrali mokre stroje, wyszli do tuneli i znów wrócili do szatni. Mecz rozpoczął się z prawie godzinnym opóźnieniem, boisko przypomniało jedną wielką kałużę - komentował Jan Ciszewski.

Z krótkimi przerwami ciągle padło. Polska przeważała, blisko zdobycia bramki byli m.in Grzegorz Lato, Kazimierz Deyna i Robert Gadocha. Sepp Maier bronił jak w transie. Podobnie Jan Tomaszewski, który obronił obronił rzut karny. W 76 minucie pokonał go jednak Gerd Mueller. Do 90 minuty wynik już się nie zmienił.

Ostatecznie na mundialu Polska zajęła trzecie miejsce, Niemcy zostali Mistrzami Świata. Dziś tamci zawodnicy wspólnie powtarzają, że ten mecz w takich warunkach nie powinien się odbyć.

Dziś Polacy choć są liderami w grupie i w pierwszym meczu w Warszawie pokonali Niemców 2:0, nie są faworytem spotkania. Mistrzowie świata z jednopunktową stratą zajmują drugie miejsce w grupie. Zwycięstwo znacznie przybliży nas do awansu na EURO 2016. Mecz rozpocznie się o godzinie 20.45.