Kilka lat temu 51-latek po kilku głębszych jechał też samochodem. Teraz grożą mu dwa lata więzienia.

Kilka dni temu, swoją niewielką żaglówką pływał torem wodnym Odry - na wysokości Gryfii. Był tak pijany, że prawie zderzył się ze 120-metrowym masowcem - mówi Mirosław Gosieniecki, wiceprezes WOPR-u.

- Kapitan tego statku wszystkimi sygnałami trąbił, bo doszłoby do zmiażdżenia tego jachtu. Droga hamowania masowca to około 2-3 kilometry. Udało się, jacht odpłynął bokiem, a żeglarz powiedział, że on miał pierwszeństwo na torze wodnym. Dla mnie jest to niepojęte - komentuje Gosieniecki.

Pilot masowca wezwał służby. Okazało się że żeglarz miał dwa promile i nie pierwszy raz pływał łódką po kilku głębszych - mówi Irena Kornicz z komendy wojewódzkiej policji.

- Materiały zostaną przekazane do sądu. Podobna sytuacja miała miejsce kilka dni wcześniej. Wówczas mężczyzna kierował łodzią w stanie nietrzeźwości w powiecie goleniowskim - informuje Kornicz.

Cztery lata temu policjanci złapali mężczyznę "pod wpływem", również za kierownicą samochodu. Sąd odebrał mu prawo jazdy na dwa lata. Ale na razie nie popływa. Urząd Morski odholował jego jacht i odda, gdy ten wpłaci kilka tysięcy złotych opłaty.

Pijany żeglarz jest karany jak kierowca. Grożą mu dwa lata więzienia.