Choć egzaminy na prawo jazdy są u nas wyjątkowo trudne, młodzi polscy kierowcy należą do najgorszych w Europie - alarmuje Najwyższa Izba Kontroli.
Średnia zdawalność egzaminu praktycznego w 2014 roku wyniosła w Polsce zaledwie 34,5 procent. W Szczecinie było jeszcze gorzej i wynik nie przekroczył 30 proc.
Dla kandydatów na kierowców kolejne egzaminy oznaczają stres, stracony czas i przede wszystkim coraz większe wydatki.
- Podchodziłem do egzaminu osiem razy. Kosztowało swoje. - Po prostu ludzie czasami nie zdają za głupoty. Myślę, że jest to też sprawa pieniędzy. - To jest wina egzaminatorów. Ich zachowanie i podejście do egzaminów jest straszne - komentują zdający na prawo jazdy.
Jak mówi rzecznik prasowy NIK Dominika Tarczyńska, trudne egzaminy nie idą w parze z poprawą umiejętności kierowców. Niska zdawalność korzystnie wpływa za to na sytuację finansową Wojewódzkich Ośrodków Ruchu Drogowego, które przeprowadzają egzaminy.
- 88 procent przychodów skontrolowanych ośrodków pochodziło z opłat egzaminacyjnych. Przy czym niemal 70 proc. z tego to opłaty za egzaminy poprawkowe - wyjaśnia Tarczyńska.
Dyrektor szczecińskiego WORD-u Cezary Tkaczyk przypomina, że instrukcję egzaminowania przyszłych kierowców ustala Ministerstwo Transportu. Główne przyczyny niskiej zdawalności to jego zdaniem między innymi wojna cenowa prowadzona przez szkoły nauki jazdy i zbyt formalne podejście egzaminatorów. Zdaniem dyrektora szczecińskiego WORD-u, potrzeba konkretnych zmian w systemie egzaminowania.
- Badania psychologiczne, rzetelny egzamin wewnętrzny i okres próbny. Obostrzenia, które dotyczą młodych kierowców, muszą być - tłumaczy Tkaczyk.
Zmiany dotyczące młodych kierowców mają wejść już od stycznia. Zgodnie z nimi, świeżo upieczonych kierowców obowiązywałby ośmiomiesięczny okres próbny. W tym czasie młodzi kierowcy musieliby jeździć oznakowani "zielonym listkiem", przejść kursy doszkalające, przestrzegać dodatkowych limitów prędkości, a także nie podejmować pracy w charakterze zawodowego kierowcy.
Dla kandydatów na kierowców kolejne egzaminy oznaczają stres, stracony czas i przede wszystkim coraz większe wydatki.
- Podchodziłem do egzaminu osiem razy. Kosztowało swoje. - Po prostu ludzie czasami nie zdają za głupoty. Myślę, że jest to też sprawa pieniędzy. - To jest wina egzaminatorów. Ich zachowanie i podejście do egzaminów jest straszne - komentują zdający na prawo jazdy.
Jak mówi rzecznik prasowy NIK Dominika Tarczyńska, trudne egzaminy nie idą w parze z poprawą umiejętności kierowców. Niska zdawalność korzystnie wpływa za to na sytuację finansową Wojewódzkich Ośrodków Ruchu Drogowego, które przeprowadzają egzaminy.
- 88 procent przychodów skontrolowanych ośrodków pochodziło z opłat egzaminacyjnych. Przy czym niemal 70 proc. z tego to opłaty za egzaminy poprawkowe - wyjaśnia Tarczyńska.
Dyrektor szczecińskiego WORD-u Cezary Tkaczyk przypomina, że instrukcję egzaminowania przyszłych kierowców ustala Ministerstwo Transportu. Główne przyczyny niskiej zdawalności to jego zdaniem między innymi wojna cenowa prowadzona przez szkoły nauki jazdy i zbyt formalne podejście egzaminatorów. Zdaniem dyrektora szczecińskiego WORD-u, potrzeba konkretnych zmian w systemie egzaminowania.
- Badania psychologiczne, rzetelny egzamin wewnętrzny i okres próbny. Obostrzenia, które dotyczą młodych kierowców, muszą być - tłumaczy Tkaczyk.
Zmiany dotyczące młodych kierowców mają wejść już od stycznia. Zgodnie z nimi, świeżo upieczonych kierowców obowiązywałby ośmiomiesięczny okres próbny. W tym czasie młodzi kierowcy musieliby jeździć oznakowani "zielonym listkiem", przejść kursy doszkalające, przestrzegać dodatkowych limitów prędkości, a także nie podejmować pracy w charakterze zawodowego kierowcy.
Dla kandydatów na kierowców kolejne egzaminy oznaczają stres, stracony czas i przede wszystkim coraz większe wydatki.
Jak mówi rzecznik prasowy NIK Dominika Tarczyńska, trudne egzaminy nie idą w parze z poprawą umiejętności kierowców. Niska zdawalność korzystnie wpływa za to na sytuację finansową Wojewódzkich Ośrodków Ruchu Drogowego, które przeprowadzają egzaminy.