15 lat więzienia i dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów - taki wyrok usłyszał kierowca, który dwa lata temu wjechał w przechodniów w Kamieniu Pomorskim i zabił sześć osób.
Sąd uznał, że Mateusz S. spowodował umyślnie katastrofę w ruchu lądowym z zamiarem ewentualnym. Wyrok nie jest prawomocny. Oskarżyciel posiłkowy uważa, że należy się od niego odwołać. Kluczowa jest jednak dla niego wola rodziny. Ta nie chce dłużej żyć tą sprawą.
- Wciąż wracać do tego, co było? To już nie ma sensu. Ani dla nas, ani dla Huberta, który pozostał w domu i myśli babciu, dziadziuś, jedźcie, zobaczymy czy wygraliście - mówi Danuta Plucińska, babcia 10-letniego Huberta, który w katastrofie stracił rodziców i brata.
Według obrony nie można się zgodzić się z opinią sądu, że Mateusz S. działał umyślnie. Dlatego obrońca kierowcy Przemysław Kowalewski zapowiada apelację.
- Trudno w mojej ocenie przypisywać oskarżonemu zamiar ewentualny, że on brał pod uwagę, że w wyniku takiego a nie innego prowadzenia przez niego pojazdu śmierć może ponieść tyle osób. Kwestia przyjęcia tej umyślności budzi bardzo poważne kontrowersje - mówi Kowalewski.
Do tragicznego wypadku w Kamieniu Pomorskim doszło 1 stycznia 2014 roku. Kierujący samochodem Mateusz S. wjechał w grupę pieszych. Zabił 5 dorosłych osób i jedno dziecko. Dwoje kolejnych dzieci trafiło do szpitala. Mężczyzna był pijany oraz pod wpływem narkotyków.
Sąd pierwszej instancji wcześniej skazał kierowcę na 12,5 roku więzienia uznając, że mężczyzna nie działał umyślnie. Sprawa wróciła jednak do Sądu Okręgowego po tym, jak Sąd Apelacyjny nakazał rozpatrzyć ją ponownie.