Jak ustaliliśmy, jeszcze w środę byli w Dziwnówku i chcieli dojechać do Pobierowa. 33-letnia Monika i jej 17-letni przyrodni brat Michał ostatni raz w miejscu zamieszkania, czyli w Poznaniu byli widziani tydzień temu. Potem na wybrzeżu. Rodzina zawiadomiła policję o zaginięciu.

Jak ustaliliśmy, na początku tego tygodnia byli w Dziwnówku i stołowali się w gastronomii Przystanek Alaska - mówi właścicielka i pracownik. - Obsługiwałam ich przez trzy dni. Przychodzili na śniadania i kolację. Na pewno się dobrze bawili i byli szczęśliwi. Pytali jak dojechać do Pobierowa.

Gdy w mediach ukazały się informacje o zaginionej parze, właściciele powiadomili policję, zaginieni już się więcej nie pojawili w restauracji. Policjanci na podstawie monitoringu potwierdzili, że to osoby, których szukają.

- Policja wciąż prosi wszystkie osoby, które mogą wiedzieć cokolwiek na temat rodzeństwa o kontakt z komisariatem Poznań-Wilda (pod numerami telefonu (61) 84 125-11/12) lub 997 - mówi dyżurny Radosław Kryś. - Dopóki ich nie odnajdziemy i nie pobierzemy od nich zaświadczenia czy żądają powiadomienia osoby zgłaszające o miejscu pobytu czy nie, nadal będą figurowały jako osoby zaginione. Najbliższa rodzina szuka ich.

Kobieta ma 165 cm wzrostu, długie kasztanowe włosy z jasnymi pasemkami. Ma też trzy tatuaże, jeden z nich to napis "Oliwka" na przedramieniu. W dniu zaginięcia miała na sobie krótkie, jeansowe spodenki, czarną koszulkę na ramiączkach i czarne tenisówki.

Chłopak ma 175 cm wzrostu, czarne krótkie włosy i lekko odstające uszy, jest szczupły. Był ubrany w czarno-pomarańczowy t-shirt, szarą bluzę i czarne spodnie.