Szczecin - tak od czwartku nazwa się pociąg jeżdżący z Lubeki do stolicy Pomorza Zachodniego. Należący do Deutsche Bahn - Alstom Corradia Lint 41 to nowoczesny klimatyzowany niskopodłogowiec.
W uroczystym nadaniu imienia na dworcu Szczecin Główny wzięli udział przedstawiciele województwa zachodniopomorskiego, niemieckiego landu Meklemburgia-Pomorze Przednie, a także władze Szczecina oraz przewoźników.
Połączenie Szczecin-Lubecka to jeden z przykładów otwartej Europy, dobrej współpracy samorządów województw, państw i przewoźników - mówił Krzysztof Mamiński, prezes zarządu spółki Przewozy Regionalne.
O tym, że uruchomione połączenie zbliża regiony mówił marszałek województwa zachodniopomorskiego. Olgierd Geblewicz zapytany o oddalający się w czasie remont niemieckich torów, powiedział, że liczy na szybkie rozwiązanie tej kwestii.
- Wiemy, że jest silna presja wywierana na rząd w Berlinie, by tę linię zelektryfikować. Przypominam, że wciąż mamy podpisane i obowiązujące porozumienie, że do 2020 roku to nastąpi - zapewniał Geblewicz.
Christian Pegel, minister d.s. energii, infrastruktury i rozwoju landu Meklemburgii-Pomorza Przedniego zaznaczył, że w obecnie niczego nie można obiecać.
- Nie jestem w stanie udzielić żadnych gwarancji odnośnie najbliższej przyszłości. Odpowiedzialną stroną za tory jest federacja i Deutsche Bahn - mówił Pegel.
O remoncie linii kolejowej z Niemiec do Polski mówi się od kilkunastu lat. Aktualnie duża część tej trasy jest jednotorowa, nie jest także zelektryfikowana. To powoduje, że jadąc do Berlina musimy przesiadać się w Angermunde, a cała podróż wydłuża się do dwóch godzin.
Połączenie Szczecin-Lubecka to jeden z przykładów otwartej Europy, dobrej współpracy samorządów województw, państw i przewoźników - mówił Krzysztof Mamiński, prezes zarządu spółki Przewozy Regionalne.
O tym, że uruchomione połączenie zbliża regiony mówił marszałek województwa zachodniopomorskiego. Olgierd Geblewicz zapytany o oddalający się w czasie remont niemieckich torów, powiedział, że liczy na szybkie rozwiązanie tej kwestii.
- Wiemy, że jest silna presja wywierana na rząd w Berlinie, by tę linię zelektryfikować. Przypominam, że wciąż mamy podpisane i obowiązujące porozumienie, że do 2020 roku to nastąpi - zapewniał Geblewicz.
Christian Pegel, minister d.s. energii, infrastruktury i rozwoju landu Meklemburgii-Pomorza Przedniego zaznaczył, że w obecnie niczego nie można obiecać.
- Nie jestem w stanie udzielić żadnych gwarancji odnośnie najbliższej przyszłości. Odpowiedzialną stroną za tory jest federacja i Deutsche Bahn - mówił Pegel.
O remoncie linii kolejowej z Niemiec do Polski mówi się od kilkunastu lat. Aktualnie duża część tej trasy jest jednotorowa, nie jest także zelektryfikowana. To powoduje, że jadąc do Berlina musimy przesiadać się w Angermunde, a cała podróż wydłuża się do dwóch godzin.