Trzęsły się ściany i łóżka, baliśmy się, że sufit spadnie nam na głowę - tak środowe trzęsienie ziemi w środkowych Włoszech opisuje szczecinianka, która była niecałe 100 kilometrów od epicentrum.
- Miejscami ściany mają metr grubości, a zaczęły się trząść. Trzęsły się łóżka i mieliśmy wrażenie, jakby ktoś trząsł tymi łóżkami - mówi Szulc.
Pani Marzena dodaje, że żałoby na ulicach włoskich miast nie widać, transport publiczny funkcjonuje normalnie, a drogi są przejezdne.
- Pociągi jeżdżą normalnie. Drogi nie są zniszczone. W środę jechaliśmy pociągiem do Rzymu i wszystko odbywało się bez problemu - zapewnia Marzena Szulc.
W wyniku trzęsienia ziemi zginęło prawie 250 osób. To najtragiczniejszy wstrząs we Włoszech od siedmiu lat, wtedy w miejscowości L'Aquila zginęło 308 osób.