O kilkudziesięciotysięczne nagrody roczne dla prezesów miejskich spółek pokłócili się prezydent Szczecina i radni podczas wtorkowej sesji rady miasta.
O premie wnioskują rady nadzorcze spółek. Podczas sesji wiceprzewodniczący rady Tramwajów Szczecińskich Kazimierz Drzazga z PiS uzasadniał, że to nagroda za nadzwyczajne osiągnięcia np. pozyskiwanie dotacji unijnych i przeprowadzanie dużych inwestycji. Jego wystąpienie przerywali oburzeni radni, których bulwersuje wysokość premii.
- Każdy mieszkaniec Szczecina widzi, że coś dobrego dzieje się w "tramwajach", że te są coraz bardziej wygodne, komfortowe - tłumaczył Drzazga.
Głos zabrał też prezydent Szczecina. - Słyszę tu, że prezes miał osobiście nadzorować 120 spawaczy, czy spawają w temperaturze 600 czy 700 stopni. Przecież to nierealne. Czy państwo, gdy zlecacie ułożenie kafelek w swoich łazienkach sprawdzacie, ile pracownik wody wlał do zaprawy? - bronił nagrody Krzystek.
Poruszona została też sprawa nagrody dla prezesa spalarni, gdzie niedawno wykonawca zszedł z placu budowy. Krzystek tłumaczył, że to jedna najbardziej skomplikowanych inwestycji w historii Szczecina. Według niego, mimo że dokończy ją inna firma - roczna premia w wysokości 42 tysięcy złotych prezesowi się należy.
- Pan prezes Tomasz Lachowicz zajmuje się tym tematem jednoosobowo i prowadzi zadanie warte tyle, co budżet inwestycyjny Szczecina w skali jednego roku - wyliczył prezydent miasta.
Kilkudziesięciotysięczne nagrody za 2015 r. dostało sześciu prezesów miejskich spółek. Premie Piotr Krzystek przyznaje co roku, a wnioskują o nie rady nadzorcze.