Kilkaset komputerów osób podejrzanych o nielegalne ściąganie i udostępnianie filmu "Wkręceni" zarekwirowała szczecińska prokuratura. O tym czy prawa autorskie i ich naruszanie jest egzekwowane w odpowiedni sposób dyskutowali goście programu "Radio Szczecin na Wieczór".
Prawnik Agnieszka Wrzeszcz wyjaśniała, że nie w każdym przypadku do osób nielegalnie pobierających z internetu i udostępniających np. filmy przychodzą policjanci. Jak tłumaczyła, zdarza się, że niektórzy właściciele praw autorskich proponują ugodę.
- Jeżeli faktycznie przyznajemy się, że dopuściliśmy się naruszenia praw autorskich, możemy przystać na propozycję ugodową. Jeżeli nie pamiętamy niczego takiego, chcemy się bronić w tej sprawie, w przypadku procesu osoba, która nas oskarża, będzie musiała udowodnić naszą winę - mówiła Wrzeszcz.
Marcin Kotyła z Fundacji Legalna Kultura zwracał uwagę, że dotychczasowa dyskusja na temat nielegalnego ściągania filmów z sieci skłania się ku aspektom technicznych, zapominając o skali problemu.
- 40 tysięcy razy został pobrany nielegalnie film, który w tym momencie można kupić na płycie DVD za 3,90 zł. Ludzie mają w zwyczaju korzystać z jakichkolwiek źródeł w ogóle nie zastanawiając się nad tym czy one są legalne, czy też nie - komentował Kotyła.
Z kolei Rzecznik Praw Obywatelskich w liście do Ministra Sprawiedliwości i Komendanta Głównego Policji pisał, że rekwirowanie sprzętu to przejaw łamania praw podejrzanych o piractwo. Jak tłumaczył, właściciele sprzętu są pozbawiani narzędzi do pracy, tracą też dostęp do prywatnych dokumentów i zdjęć, które mogą być danymi wrażliwymi. W jego ocenie, większość przypadków zatrzymania sprzętu jest zbędna.
- Jeżeli faktycznie przyznajemy się, że dopuściliśmy się naruszenia praw autorskich, możemy przystać na propozycję ugodową. Jeżeli nie pamiętamy niczego takiego, chcemy się bronić w tej sprawie, w przypadku procesu osoba, która nas oskarża, będzie musiała udowodnić naszą winę - mówiła Wrzeszcz.
Marcin Kotyła z Fundacji Legalna Kultura zwracał uwagę, że dotychczasowa dyskusja na temat nielegalnego ściągania filmów z sieci skłania się ku aspektom technicznych, zapominając o skali problemu.
- 40 tysięcy razy został pobrany nielegalnie film, który w tym momencie można kupić na płycie DVD za 3,90 zł. Ludzie mają w zwyczaju korzystać z jakichkolwiek źródeł w ogóle nie zastanawiając się nad tym czy one są legalne, czy też nie - komentował Kotyła.
Z kolei Rzecznik Praw Obywatelskich w liście do Ministra Sprawiedliwości i Komendanta Głównego Policji pisał, że rekwirowanie sprzętu to przejaw łamania praw podejrzanych o piractwo. Jak tłumaczył, właściciele sprzętu są pozbawiani narzędzi do pracy, tracą też dostęp do prywatnych dokumentów i zdjęć, które mogą być danymi wrażliwymi. W jego ocenie, większość przypadków zatrzymania sprzętu jest zbędna.