Wirusa stwierdzono u trzech padłych łabędzi w pobliżu brzegu Jeziora Nowogardzkiego w powiecie goleniowskim.
- W tym miejscu, gdzie ludzie dokarmiają zwierzęta, zbierają się ptaki zlatujące się ze wszech stron. A jak się kontaktują, to ewentualnie jeden ptaszek, który ma grypę ptasią, może tę grypę przekazać innym. Musimy pamiętać o jednym: 30 dni po czasie, kiedy chore zwierzę było na danym zbiorniku wodnym, w tej wodzie jest aktywny wirus, który może zarazić następne ptaki - ostrzega Marek Kubica.
Mieszkanki Koszalina spacerujące w Parku Książąt Pomorskich wiedzą, że dzikich ptaków nie wolno dokarmiać.
- Roznoszą, ale jak się nie dotyka, to nie jest szkodliwe, nie jest groźne wcale. Niech one sobie żyją. - Ludzie zawsze panikują, czy świńska grypa jest czy ptasia grypa, ludzie zawsze panikują. - Chronić dzieci, żeby nie podchodziły blisko, i w ogóle do dzikiego ptactwa tak z umiarem trochę. Nie karmimy, bo to to jest szkodliwe - wypowiadają się mieszkanki miasta.
Przypadki wirusa ptasiej grypy w województwie zachodniopomorskim były już między innymi w Świnoujściu, Sławnie, Wałczu i Szczecinku.