Pod dwoma chłopcami załamał się lód na Regaliczce przy Wyspie Puckiej w Szczecinie. Obaj wpadli do wody. Do zdarzenia doszło we wtorek po południu.
Świadkowie twierdzą, że chłopcy byli pod opieką ciotki. - Mówili, że idą pograć w piłkę, a znaleźli się na lodzie. Przecież mieli iść na plac zabaw. Tu jest bardzo głęboko - podkreślała jedna z osób obserwująca akcję ratunkową.
Kiedy rozległy się krzyki wołania o pomoc, właściciele pobliskich działek próbowali ratować dzieci. - Krzykiem ściągnął mnie kolega z pobliskiego domku. Mówił, że dzieci się topią i trzeba je ratować. Nie czekałem, tylko złapałem czterometrową dechę i pobiegłem - mówił jeden z mężczyzn, który ratował dzieci.
Mężczyzna wskoczył do wody jeszcze przed przyjazdem strażaków i ratowników WOPR-u. Ci, jak mówią świadkowie, pojawili się na miejscu w ciągu kilkunastu minut. Około godz. 13.40 z wody wydobyty został 11-latek. Od razu rozpoczęła się jego reanimacja. Pół godziny później pod lodem odnaleziono też 7-latka. Po jego wyciągnięciu z wody walkę o życie prowadzili strażacy, WOPR-owcy i zespoły ratownictwa medycznego.
Jak informowała Elżbieta Sochanowska, rzeczniczka Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego, stan chłopców jest bardzo poważny. - Udało się przywrócić czynności życiowe, natomiast sytuacja jest dynamiczna. Chłopcy są w bardzo ciężkim stanie. Starszy z chłopców, który już był transportowany do szpitala przy Unii Lubelskiej, po drodze "zatrzymał się" i dalej prowadzona jest reanimacja na terenie szpitala. Drugi chłopiec też jedzie już do szpitala - mówiła Sochanowska.
Starszy z braci - 11-latek - trafił najpierw do szpitala przy Unii Lubelskiej w Szczecinie. Jak powiedziała nam rzeczniczka tej placówki Joanna Woźnicka, dziecko jest w stanie bezpośredniego zagrożenia życia. Chłopiec przebywał na oddziale intensywnej opieki medycznej. Później został przetransportowany do szpitala na szczecińskich Pomorzanach. Tam też trafił drugi chłopiec - 7-latek.
- Młodsze dziecko trafiło do nas od razu po wypadku, starsze - po pobycie w szpitalu na Unii Lubelskiej. Obaj chłopcy trafili do nas w stanie ciężkim, w stanie głębokiej hipotermii - informuje rzeczniczka szpitala na Pomorzanach Bogna Bartkiewicz. - Młodszy chłopiec jest obecnie ogrzewany. W jego przypadku zastosowano krążenie pozaustrojowe. W przypadku starszego - nadal trwa reanimacja. Lekarze określają stan obu chłopców jako ciężki.
Policjanci wyjaśniają, jak w ogóle doszło do tego, że chłopcy znaleźli się na lodzie. Ten załamał się dosłownie kilka kroków od brzegu. Wiadomo, że dziećmi opiekowała się dorosła kobieta. Według świadków, miała ona nie wiedzieć, że chłopcy poszli nad Regaliczkę.
Jak informuje Przemysław Kimon z KWP w Szczecinie, policja będzie prowadzić postępowanie w tej sprawie. - Będziemy ustalać jak doszło do tej tragedii, pod czyją opieką znajdowały się dzieci. To wszystko na razie jest w fazie ustalania - dodaje Kimon.
Wiadomo, że dziećmi opiekowała się dorosła kobieta. Według świadków, miała ona nie wiedzieć, że chłopcy poszli nad Regaliczkę.
Dodaj komentarz 2 komentarze
dziecko 13 lat i poszlo na lod??? Jak rodzice ucza te dzieci??? Wogole ucza ich czegokolwiek??? Czy tylko pozostawiaja je same sobie??? Potem sa tragedie i lament. TO TY ,JAKO OJCIEC I MATKA ,JESTES ODPOWIEDZIALNA ZA WYCHOWANIE I PRZEKAZANIE WIEDZY DZIECKU ,a tak skazane zostalo na tragedie. Dobrze ze wogole zyja.
@slash może by tak twoi rodzice więcej czasu poświęcili nauce pisania po polsku?