Chodzi o linię Krajnik-Glinki o napięciu 220 kilowoltów. Ma ona przecinać między innymi dwie działki, których współwłaścicielką jest pani Krystyna. - Sama linia zajmuje bezpośrednio - na oko - jedną trzecią powierzchni działek, czyli praktycznie z działki zostałby tylko kawałeczek. Straciłaby charakter inwestycyjny i chyba nie dałoby się nic na niej zrobić - mówi pani Krystyna.

Jacek Miciński, rzecznik inwestycji tłumaczy, że trasa nowej linii wiedzie w większości przez tereny Skarbu Państwa, wzdłuż planowanego zachodniego obejścia Szczecina. Jak twierdzi, wykorzystanie starej linii, czyli przechodzącej przez Mierzyn i Bezrzecze, wiązałoby się z wyburzeniem lub przekwalifikowaniem około 30 domów.

W magazynie "Wszystko na Gorąco" Miciński zapewniał, że właściciele działek, które są na trasie nowej linii, dostaną odszkodowania. - Dla każdej nieruchomości sporządzony będzie operat szacunkowy, z którego będzie jasno wynikało, co dzieje się z wartością nieruchomości w tej sytuacji. Chciałbym też podkreślić, że proces lokalizowania linii poprzedziły blisko półroczne konsultacje - mówił rzecznik.

Nowa linia ma być dwutorowa. Ma to zapobiec między innymi takim sytuacjom, jak wielka awaria zasilania w Szczecinie z 2008 roku. Koszt inwestycji to ponad 30 milionów złotych. Zgodnie z planem, ma być gotowa w 2021 roku. W czwartek radni Dobrej podjęli uchwałę w sprawie zmiany studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego pod budowę linii.