Biegli z zakresu pożarnictwa wyjaśnią jak doszło do eksplozji w wieżowcu w Szczecinie.
- Czuję, jakiś taki smród, otwieram okno, oczy załzawione, kłęby czarnego dymu. - Był wybuch, okna pękły. - Byłam w mieszkaniu, otwieram okno, pali się, zadymienie. Otwieram drzwi: ciemno na klatce. Co się dzieje? - Koleżanka do mnie puka: uciekaj, wybuch w mieszkaniu. Do pracy się szykowałam. Widziałam, jak jedną panią wynosili na noszach, w kocach. - To mieszkanie naprzeciwko, tam mieszka starsza pani, nie można wejść, nie wiadomo jak tam sytuacja wygląda, dodatkowe nerwy - relacjonowali zdarzenie lokatorzy.
Cztery osoby wciąż nie mogą wrócić do domów, ich mieszkania są zniszczone. Noc spędzili u rodziny lub przyjaciół. Łącznie służby ewakuowały w poniedziałek 75 osób. Większość, po godzinie 17, mogła wrócić do domów.
Maciej Homis ze szczecińskiego MOPR-u poinformował, że osoby, które są poszkodowane, mogą wnioskować do Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie o wsparcie finansowe, psychologiczne lub żywność.
Co było przyczyną eksplozji?
- Trudno dyskutować. Miejsce zostanie przekazane policji. W mieszkaniu znajdowało się bardzo dużo materiału łatwopalnego, to mogło spowodować większą intensywność pożaru - odpowiedział Tomasz Kubiak, rzecznik zachodniopomorskiej straży pożarnej.
Po wypadku, w najcięższym stanie jest ponad 70-letnia kobieta. Z poparzeniami górnych dróg oddechowych trafiła do szpitala. To w jej mieszkaniu doszło do wybuchu. Siła eksplozji była tak duża, że w budynku popękały szyby.