Matka wyszła z sali rozpraw z płaczem. To były łzy szczęścia, bo zamiast wyroku, szczeciński sąd przychylił się do wniosku Maliny Borsch o powołanie biegłego psychologa, który zbada jej więź z 2,5-letnią córką.
Gdy rozpadł się związek kobiety z mężczyzną z Niemiec, kobieta wyjechała do Polski tłumacząc, że tamtejszy Jugendamnt (niemiecki Urząd ds. Dzieci i Młodzieży) mógłby jej zabrać dziecko.
Dla ojca to było porwanie. Na początku roku szczeciński Sąd Rejonowy nie zgodził się na powołanie psychologa i wydał wyrok niekorzystny dla Polki - miała niezwłocznie oddać dziecko.
Dzisiejsza rozprawa to apelacja, z rozstrzygnięcia zadowolony jest reprezentujący matkę adwokat Michał Lizak. - Ta decyzja pozwala na to, żebyśmy mogli w sposób obiektywny stwierdzić czy powrót dziecka na teren Niemiec z terytorium Polski spowodowałby szkodę psychiczną czy jakąkolwiek inną szkodę dla rozwoju 2,5-letniego dziecka - mówi Lizak.
O ile przy pierwszej rozprawie były partner pani Maliny Borsch nie chciał słyszeć o kompromisie, w piątek jego pełnomocnik adwokat Robert Majchrzak mówił już nieco inaczej.
- Nasze stanowisko jest takie, że dziecko powinno wrócić wraz z matką do Niemiec, skąd de facto, jak zakładamy, zostało bezpodstawnie zabrane. Takiej decyzji oczekujemy, ale tak czy inaczej będziemy próbowali dojść do jakiegoś kompromisu, o czym z pełnomocnikiem strony rozmawialiśmy już przed posiedzeniem - powiedział Majchrzak.
Termin kolejnej rozprawy został wyznaczony na wrzesień. Do tego czasu biegły psycholog ma już zbadać więzi rodziców z 2,5-letnią córką.
Dla ojca to było porwanie. Na początku roku szczeciński Sąd Rejonowy nie zgodził się na powołanie psychologa i wydał wyrok niekorzystny dla Polki - miała niezwłocznie oddać dziecko.
Dzisiejsza rozprawa to apelacja, z rozstrzygnięcia zadowolony jest reprezentujący matkę adwokat Michał Lizak. - Ta decyzja pozwala na to, żebyśmy mogli w sposób obiektywny stwierdzić czy powrót dziecka na teren Niemiec z terytorium Polski spowodowałby szkodę psychiczną czy jakąkolwiek inną szkodę dla rozwoju 2,5-letniego dziecka - mówi Lizak.
O ile przy pierwszej rozprawie były partner pani Maliny Borsch nie chciał słyszeć o kompromisie, w piątek jego pełnomocnik adwokat Robert Majchrzak mówił już nieco inaczej.
- Nasze stanowisko jest takie, że dziecko powinno wrócić wraz z matką do Niemiec, skąd de facto, jak zakładamy, zostało bezpodstawnie zabrane. Takiej decyzji oczekujemy, ale tak czy inaczej będziemy próbowali dojść do jakiegoś kompromisu, o czym z pełnomocnikiem strony rozmawialiśmy już przed posiedzeniem - powiedział Majchrzak.
Termin kolejnej rozprawy został wyznaczony na wrzesień. Do tego czasu biegły psycholog ma już zbadać więzi rodziców z 2,5-letnią córką.