Owce na gigancie - błąkały się w centrum Stargardu. Zwierzęta przechadzały się w czwartek po ulicach miasta i pewnie błąkałyby się dalej, gdyby nie stargardzcy policjanci.
O czworonożnych przechodniach spacerujących po Stargardzie, mieszkańcy poinformowali o tym policjantów. Funkcjonariusze, którzy przyjechali na miejsce łatwego zadania nie mieli, bo owce - choć nie były agresywne - niechętnie reagowały na polecenia słowne i wolały chodzić swoimi ścieżkami.
Jak zapewniał mnie rzecznik stargardzkiej komendy miejskiej policji Łukasz Famulski, mundurowi nie używali wobec nich środków przymusu bezpośredniego. Zamiast tego postanowili zapędzić zwierzęta w owczy..., tzn. kozi róg.
- Policjanci w sposób techniczny zabezpieczyli te zwierzęta, by nie uciekły one dalej. Zostały przywiązane do stojaka dla rowerów - wyjaśnił Łukasz Famulski.
Niedługo później po owce-uciekinierki przyjechali pracownicy Miejskiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej. Wtedy nie rowerami, a samochodem zostały zabrane w bezpieczne miejsce, gdzie oczekiwały na swojego właściciela. Tego stargardzcy policjanci ustalili bez większego problemu. Nic w tym dziwnego, skoro w sprawach związanych ze zwierzętami mają już spore doświadczenie.
- Podejmowaliśmy już m.in. interwencje wobec uwięzionego bobra, wobec chodzącego po ulicach Stargardu jenota, wobec bezpańskich krów chodzących po ulicy czy też kucyków, które uciekły z zagrody -
Policjanci nie zdradzają, skąd wzięły się owce w centrum Stargardu. Nie wiadomo także, czy ich właściciel nie zbaraniał, kiedy usłyszał, że zgubienie zwierząt uznane zostało za wykroczenie, przez co mężczyzna będzie musiał zapłać mandat.
Jak zapewniał mnie rzecznik stargardzkiej komendy miejskiej policji Łukasz Famulski, mundurowi nie używali wobec nich środków przymusu bezpośredniego. Zamiast tego postanowili zapędzić zwierzęta w owczy..., tzn. kozi róg.
- Policjanci w sposób techniczny zabezpieczyli te zwierzęta, by nie uciekły one dalej. Zostały przywiązane do stojaka dla rowerów - wyjaśnił Łukasz Famulski.
Niedługo później po owce-uciekinierki przyjechali pracownicy Miejskiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej. Wtedy nie rowerami, a samochodem zostały zabrane w bezpieczne miejsce, gdzie oczekiwały na swojego właściciela. Tego stargardzcy policjanci ustalili bez większego problemu. Nic w tym dziwnego, skoro w sprawach związanych ze zwierzętami mają już spore doświadczenie.
- Podejmowaliśmy już m.in. interwencje wobec uwięzionego bobra, wobec chodzącego po ulicach Stargardu jenota, wobec bezpańskich krów chodzących po ulicy czy też kucyków, które uciekły z zagrody -
Policjanci nie zdradzają, skąd wzięły się owce w centrum Stargardu. Nie wiadomo także, czy ich właściciel nie zbaraniał, kiedy usłyszał, że zgubienie zwierząt uznane zostało za wykroczenie, przez co mężczyzna będzie musiał zapłać mandat.