W Greifswaldzie zainaugurowano w czwartek projekt, który ma trwać trzy lata - pogotowia z obu krajów opracują wspólnie system interwencji do nagłych zdarzeń na pograniczu. Ratownicy nauczą się języka sąsiada, będą też wspólnie ćwiczyć.
- Nie chcę powiedzieć, że nie ma komunikacji między nami - jest, ale za pomocą środków z ubiegłego stulecia, przez telefon i faks - ocenił prof. Meissner.
Grzegorz Dolata z Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Szczecinie dodawał, że w pierwszej kolejności ratownicy rozpoczną naukę języka sąsiada.
- W ciągu pierwszego roku opracowany zostanie podręcznik do nauki specjalistycznego języka w ratownictwie medycznym, zostaną też przeprowadzone szkolenia językowe zespołów z polskiej i niemieckiej strony - zapowiedział Grzegorz Dolata.
Krzysztof Rabek - ratownik medyczny z Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Szczecinie, dodaje że współpraca pozwoli zaoszczędzić czas, gdy trzeba np. dotrzeć na miejsce wypadku.
- Bywa tak, że polskie zespoły mają bliżej do miejsca wypadku, mimo tego, że jest to po stronie niemieckiej. Jest też odwrotnie: w okolicach Pargowa karetka dojeżdża ze Szczecina, a jest to kilkadziesiąt kilometrów, tymczasem karetka niemiecka ma dużo bliżej, choć to jest po stronie polskiej. Mam nadzieję, że dzięki temu projektowi uda się tę sytuację uzdrowić - wierzy Krzysztof Rabek.
Program będzie kosztował ponad 2 mln euro, pieniądze pochodzą ze środków unijnych. Po stronie niemieckiej w projekcie weźmie udział 60 ratowników, natomiast po polskiej - 40; między innymi ze Szczecina, Polic, Gryfina, Świnoujścia i Chojny.
- Nie chcę powiedzieć, że nie ma komunikacji między nami - jest, ale za pomocą środków z ubiegłego stulecia, przez telefon i faks - ocenił prof. Meissner.
- W ciągu pierwszego roku opracowany zostanie podręcznik do nauki specjalistycznego języka w ratownictwie medycznym, zostaną też przeprowadzone szkolenia językowe zespołów z polskiej i niemieckiej strony - zapowiedział Grzegorz Dolata.