Broszka Beaty Szydło, wieczne pióro premiera Mateusza Morawieckiego czy karnet do Filharmonii sponsorowany przez prezydenta Szczecina Piotra Krzystka - między innymi te przedmioty można było w sobotę wylicytować podczas Trzeciego Karnawałowego Balu Charytatywnego zorganizowanego w Starej Rzeźni na Łasztowni.
Jak co roku dochód z imprezy przeznaczony zostanie na rzecz żołnierzy rannych i poszkodowanych w misjach poza granicami kraju. W tej pomocy nie chodzi tylko o pieniądze, a też o zwykłą pamięć o tych ludziach.
- Oni mają poczucie, że społeczeństwo, że Państwo o nich pamięta. Naprawdę, byli tam ciężko ranni. To bal charytatywny na skalę kraju poświęcony przede wszystkim rannym żołnierzom: wspaniała atmosfera i impreza, myślę, że będziemy się super bawić - mówił major Marcel Podhorodecki, Oficer Prasowy 12. Szczecińskiej Dywizji Zmechanizowanej.
Zebrane pieniądze przeznaczamy głównie na finansowanie rehabilitacji - mówi Tomasz Kloc, prezes Stowarzyszenia Rannych i Poszkodowanych w Misjach Poza Granicami Kraju.
- Aby funkcjonować w miarę normalnie tej rehabilitacji trzeba jak najwięcej i nigdy nie jest jej dość! Otworzyliśmy formułę, że weterani jeżdżą za częściową odpłatnością z własnymi rodzinami; zamiast urlop spędzać na plaży spędzają go w bardziej aktywny sposób, z dużą dawką rehabilitacji - poinformował Tomasz Kloc.
Podczas poprzednich bali udało się uzbierać ponad 100 tys. złotych.
- Oni mają poczucie, że społeczeństwo, że Państwo o nich pamięta. Naprawdę, byli tam ciężko ranni. To bal charytatywny na skalę kraju poświęcony przede wszystkim rannym żołnierzom: wspaniała atmosfera i impreza, myślę, że będziemy się super bawić - mówił major Marcel Podhorodecki, Oficer Prasowy 12. Szczecińskiej Dywizji Zmechanizowanej.
Zebrane pieniądze przeznaczamy głównie na finansowanie rehabilitacji - mówi Tomasz Kloc, prezes Stowarzyszenia Rannych i Poszkodowanych w Misjach Poza Granicami Kraju.
- Aby funkcjonować w miarę normalnie tej rehabilitacji trzeba jak najwięcej i nigdy nie jest jej dość! Otworzyliśmy formułę, że weterani jeżdżą za częściową odpłatnością z własnymi rodzinami; zamiast urlop spędzać na plaży spędzają go w bardziej aktywny sposób, z dużą dawką rehabilitacji - poinformował Tomasz Kloc.
Podczas poprzednich bali udało się uzbierać ponad 100 tys. złotych.