Burmistrz Goleniowa otrzymał zwrot nagrody: to bony o wartości 150 złotych do zrealizowania w Galerii Kaskada w Szczecinie. Robert Krupowicz w ubiegłym roku przyznał nagrodę 12-letniej uczennicy Patrycji Lis, laureatki konkursu z języka angielskiego organizowanego przez kuratorium. Matka dziewczynki oddała nagrodę.
Powody są dwa. Matka uczennicy Korelia Filka-Lis tłumaczy, że nagroda jest po prostu nietrafiona.
- Nie jestem zwolennikiem zwabiania dzieci do galerii handlowych. Uważam, że lepszą nagrodą byłoby, gdyby pan burmistrz i jego ekipa nieco więcej się postarali, kupili jakąś piękną książkę, gdyby była tam dedykacja z pieczątką i podpisem burmistrza, wtedy byłaby to jakaś pamiątka - oceniła matka Patrycji.
To jeszcze nic - tłumaczy pani Kornelia - bo z bonów trzeba było się rozliczyć z Urzędem Skarbowym. Stosowny PIT miał przysłać Urząd Miasta. Matka bony schowała do szuflady, a córce dała własne pieniądze. Po 9 miesiącach pani Kornelia upomniała się o PIT w urzędzie miasta, bo chciała rozliczyć się ze skarbówką.
- Przekierowano mnie do pani księgowej, która w bardzo niegrzeczny sposób powiedziała, że nic nie wie, że nie może znaleźć (sprawy - przyp.red.) mojej córki. I że jeśli znajdzie, to wyśle. Zapytałam: kiedy? - Jak wyślę, to pani dostanie! Powiedziałam, że może niech sobie nie robi kłopotu, może po prostu oddam tę nagrodę?! - To niech pani odda - usłyszałam - relacjonowała pani Kornelia.
Kobieta oddała nagrodę burmistrzowi, a ten pokwitował jej zwrot.
Sprawę Robert Krupowicz uznaje za kuriozalną i komentować jej nie chce.
- Nie jestem zwolennikiem zwabiania dzieci do galerii handlowych. Uważam, że lepszą nagrodą byłoby, gdyby pan burmistrz i jego ekipa nieco więcej się postarali, kupili jakąś piękną książkę, gdyby była tam dedykacja z pieczątką i podpisem burmistrza, wtedy byłaby to jakaś pamiątka - oceniła matka Patrycji.
To jeszcze nic - tłumaczy pani Kornelia - bo z bonów trzeba było się rozliczyć z Urzędem Skarbowym. Stosowny PIT miał przysłać Urząd Miasta. Matka bony schowała do szuflady, a córce dała własne pieniądze. Po 9 miesiącach pani Kornelia upomniała się o PIT w urzędzie miasta, bo chciała rozliczyć się ze skarbówką.
- Przekierowano mnie do pani księgowej, która w bardzo niegrzeczny sposób powiedziała, że nic nie wie, że nie może znaleźć (sprawy - przyp.red.) mojej córki. I że jeśli znajdzie, to wyśle. Zapytałam: kiedy? - Jak wyślę, to pani dostanie! Powiedziałam, że może niech sobie nie robi kłopotu, może po prostu oddam tę nagrodę?! - To niech pani odda - usłyszałam - relacjonowała pani Kornelia.
Kobieta oddała nagrodę burmistrzowi, a ten pokwitował jej zwrot.
Sprawę Robert Krupowicz uznaje za kuriozalną i komentować jej nie chce.
- Nie jestem zwolennikiem zwabiania dzieci do galerii handlowych. Uważam, że lepszą nagrodą byłoby, gdyby pan burmistrz i jego ekipa nieco więcej się postarali, kupili jakąś piękną książkę, gdyby była tam dedykacja z pieczątką i podpisem burmistrza, wtedy
- Przekierowano mnie do pani księgowej, która w bardzo niegrzeczny sposób powiedziała, że nic nie wie, że nie może znaleźć (sprawy - przyp.red.) mojej córki. I że jeśli znajdzie, to wyśle. Zapytałam: kiedy? - Jak wyślę, to pani dostanie! Powiedziałam, że