Ratownicy cały czas walczą o podwyżki, które wynegocjowali z ministerstwem zdrowia w ubiegłym roku. Mieli dostać dwa razy po 400 złotych. Niestety nie wszystkim je wypłacono, bo brak jest dokumentu na podstawie którego można to zrobić. Rozporządzenie już powstało, w życie wejdzie za kilkadziesiąt dni.

Dyrektor szpitala w Zdrojach Łukasz Tyszler tłumaczy, że gdy tylko dostanie ten dokument, od razu wypłaci należne ratownikom pieniądze. Jak dodaje, do tej pory szpitala nie było stać, by z własnych środków sfinansować podwyżki.

- Są szpitale, które naprawdę mają dużo ratowników medycznych. I to już jest duże obciążenie dla budżetu, a jest to budżet na leczenie pacjenta. Jeżeli wydajemy te pieniądze, to mamy mniej na leczenie. Cieszy mnie to, że minister Szumowski podszedł do tego po męsku, czyli przejął to, co obiecał minister Radziwiłł - tłumaczy Tyszler.

Wojciech Cydzik, wiceprzewodniczący związków zawodowych ratowników medycznych potwierdza, że rozmowy z dyrekcją zmierzają w dobrym kierunku. Jednak ratownicy nie zrezygnują z zaplanowanej wcześniej akcji protestacyjnej.

- Obydwie strony są gotowe do dialogu. Nie zrobi nam już różnicy te 30 dni, bo i tak dostaniemy pieniądze z wyrównaniem od lipca. A dyrektor też wyszedł z własnej strony z propozycjami podwyżek wewnątrzzakładowych - mówi Cydzik.

W szpitalu w szczecińskich Zdrojach pracuje 15 ratowników. Strajk zaostrzą 16 i 23 kwietnia, wtedy nie będą brać dodatkowych dyżurów poza etatowych.

We wtorek rozporządzeniem zajmowali się posłowie z sejmowej komisji zdrowia. Poprawki zaproponowane przez Platformę Obywatelską zostały odrzucone. Projekt wraca do Sejmu.