Prawie pół promila alkoholu w organizmie miał lekarz - anestezjolog na terenie szpitala w Białogardzie.
Funkcjonariuszy zawiadomiła dyrektorka placówki - mówi Adam Szyperski z policji w Białogardzie.
- Patrol udał się na miejsce i poddał lekarza badaniu. Okazało się, że był w stanie po użyciu alkoholu. Jak powiedziała pani dyrektor szpitala, lekarz nie był na dyżurze - informuje Szyperski.
Lekarz tłumaczył się tym, że do szpitala przyszedł odwiedzić kolegów. Nie był stałym pracownikiem szpitala, a zatrudniony przez zewnętrzną firmę. Jak mówił w rozmowie z Głosem Koszalińskim rzecznik szpitala, lekarz stracił pracę. Teraz odpowie za wykroczenie przeciwko bezpieczeństwu osób i mienia. Grozi mu grzywna lub areszt.
- Patrol udał się na miejsce i poddał lekarza badaniu. Okazało się, że był w stanie po użyciu alkoholu. Jak powiedziała pani dyrektor szpitala, lekarz nie był na dyżurze - informuje Szyperski.
Lekarz tłumaczył się tym, że do szpitala przyszedł odwiedzić kolegów. Nie był stałym pracownikiem szpitala, a zatrudniony przez zewnętrzną firmę. Jak mówił w rozmowie z Głosem Koszalińskim rzecznik szpitala, lekarz stracił pracę. Teraz odpowie za wykroczenie przeciwko bezpieczeństwu osób i mienia. Grozi mu grzywna lub areszt.