W kołobrzeskim sądzie wznowiono rozprawę przeciwko czterem miejscowym policjantom, którym prokuratura zarzuca znęcanie się i wymuszanie zeznań przy pomocy paralizatora.
Policjanci mieli przekroczyć swoje uprawnienia po zatrzymaniu agresywnego 18-latka, który wcześniej w okolicach plaży pobił inne osoby.
We wtorek w roli świadka zeznawał dyżurny, który feralnej nocy z 17 na 18 lipca 2016 roku osadził 18-letniego mężczyznę w izbie zatrzymań po interwencji policji. Jak mówił, wówczas nie zauważył na ciele zatrzymanego śladów przemocy.
- Było to rutynowe zatrzymanie i osadzenie. Został przyjęty, nie zgłaszał żadnych zastrzeżeń i był spokojny. Zatrzymany był badany przez lekarza, a jeżeli on nie wpisał obrażeń fizycznych, no to ja też nie mogę podważać jego decyzji - mówił dyżurny.
Oskarżeni policjanci nie przyznają się do winy. Trzech z nich wciąż pozostaje zawieszonych. Główny oskarżony już wcześniej został zwolniony ze służby. Grozi mu do 10 lat więzienia. Młody mężczyzna oczekuje od policjantów 100 tysięcy złotych zadośćuczynienia.
We wtorek w roli świadka zeznawał dyżurny, który feralnej nocy z 17 na 18 lipca 2016 roku osadził 18-letniego mężczyznę w izbie zatrzymań po interwencji policji. Jak mówił, wówczas nie zauważył na ciele zatrzymanego śladów przemocy.
- Było to rutynowe zatrzymanie i osadzenie. Został przyjęty, nie zgłaszał żadnych zastrzeżeń i był spokojny. Zatrzymany był badany przez lekarza, a jeżeli on nie wpisał obrażeń fizycznych, no to ja też nie mogę podważać jego decyzji - mówił dyżurny.
Oskarżeni policjanci nie przyznają się do winy. Trzech z nich wciąż pozostaje zawieszonych. Główny oskarżony już wcześniej został zwolniony ze służby. Grozi mu do 10 lat więzienia. Młody mężczyzna oczekuje od policjantów 100 tysięcy złotych zadośćuczynienia.