200 głodnych krów i groźba bankructwa - taki, czarny scenariusz kreślą rodzice właściciela gospodarstwa w Skalinie pod Stargardem. Mężczyzna trafił do aresztu tymczasowego w związku z małżeńską sprawą i walką o dzieci
Przedsiębiorstwem nie ma kto się zajmować. Gmina umywa ręce. Pani Grażyna, matka właściciela, skarży się, że odkąd nie ma syna, gospodarstwo podupada. Kilku pracowników odeszło. Prokurator zlecił gminie zabezpieczenie gospodarstwa, ale tak się nie dzieje.
- Nie ma rąk do pracy. Syn był młody, prężny i organizował o wszystko, a teraz siedzi w areszcie. Trzeba obrobić blisko dwieście sztuk bydła mlecznego i mięsnego. Krowy trzeba wydoić dwa razy dziennie, trzeba pościelić, a jest tylko dwóch mężczyzn do pracy. Ja jestem na emeryturze i nie jestem w stanie ogarnąć. Nikt nie chce mi pomóc - mówi pani Grażyna.
Urząd Gminy w Stargardzie zapowiada pomoc. - Pracownicy z urzędu jeżdżą w teren i przeprowadzają kontrole - przekonuje Magdalena Korzeniewska z referatu Gospodarki Nieruchomościami i Rolnictwa. - Rodzina twierdzi, że kontrola to jedna sprawa, ale druga jest taka, że brakuje ludzi do pracy - mówiła Korzeniewskiej reporterka Radia Szczecin, Anna Łukaszek. Korzeniewska odpowiada, że władze "podejmą pewne czynności i przyjrzą się sprawie jeszcze raz".
Ta pomoc to ma być ponowne odwiedzenie gospodarstwa i decyzja o dalszym działaniu.
- Nie ma rąk do pracy. Syn był młody, prężny i organizował o wszystko, a teraz siedzi w areszcie. Trzeba obrobić blisko dwieście sztuk bydła mlecznego i mięsnego. Krowy trzeba wydoić dwa razy dziennie, trzeba pościelić, a jest tylko dwóch mężczyzn do pracy. Ja jestem na emeryturze i nie jestem w stanie ogarnąć. Nikt nie chce mi pomóc - mówi pani Grażyna.
Urząd Gminy w Stargardzie zapowiada pomoc. - Pracownicy z urzędu jeżdżą w teren i przeprowadzają kontrole - przekonuje Magdalena Korzeniewska z referatu Gospodarki Nieruchomościami i Rolnictwa. - Rodzina twierdzi, że kontrola to jedna sprawa, ale druga jest taka, że brakuje ludzi do pracy - mówiła Korzeniewskiej reporterka Radia Szczecin, Anna Łukaszek. Korzeniewska odpowiada, że władze "podejmą pewne czynności i przyjrzą się sprawie jeszcze raz".
Ta pomoc to ma być ponowne odwiedzenie gospodarstwa i decyzja o dalszym działaniu.