W Kołobrzegu podsumowano poniedziałkową akcję wydobycia z morza trzech bomb z czasu II wojny światowej. Konieczna była ewakuacja. Łącznie swoje mieszkania i ośrodki musiało opuścić ponad dwa tysiące osób.
- To była akcja informacyjna policji, straży miejskiej i pracowników urzędu miasta, czyli kurierów, którzy musieli zapukać do wszystkich drzwi w Podczelu i jej kontynuacja od godz. 6 rano: informowanie ludności, przypominanie o ewakuacji. Na szczęście mieszkańcy Podczela zachowali sią bardzo odpowiedzialnie - podkreślił Dariusz Trzeciak.
Z kolei prezydent Kołobrzegu Janusz Gromek stwierdził, że wzdłuż polskiego wybrzeża znajduje się zdecydowanie więcej tego typu niebezpiecznych pozostałości po drugiej wojnie.
- Zawsze się obawiamy, że coś może się pojawić. Już jest w przygotowaniu pismo do premiera, do rządu polskiego, bo takie sprawy jak przeszukiwanie morza czy brzegów leżą w gestii państwa polskiego - zaznaczył prezydent Gromek.
Janusz Gromek chce, by władze państwowe znalazły finanse na przeszukanie morskich brzegów.
Saperzy pracowali na kołobrzeskiej plaży w Podczelu przez prawie pięć godzin. Wydobyli trzy bomby lotnicze o łącznej masie blisko tony.