Radio SzczecinRadio Szczecin » Region
reklama
Zobacz
autopromocja
Zobacz
reklama
Zobacz
reklama
Zobacz

Ingrid Carlqvist to znana szwedzka dziennikarka, publicystka i autorka książek o przemianach politycznych i społecznych w Szwecji. Fot. Przemysław Gołyński [Radio Szczecin]
Ingrid Carlqvist to znana szwedzka dziennikarka, publicystka i autorka książek o przemianach politycznych i społecznych w Szwecji. Fot. Przemysław Gołyński [Radio Szczecin]
Dzień dobry, dziś państwa gościem jest Pani Ingrid Carlqvist znana szwedzka dziennikarka, publicystka i autorka książek o przemianach politycznych i społecznych w Szwecji.
Przemysław Gołyński: W Szwecji toczy się gorąca kampania wyborcza. W kilku ostatnich sondażach, rządząca partia Socjaldemokratyczna notuje wielki spadek poparcia. Jak to możliwe, że socjaldemokraci tracą tak wiele głosów?

- Wydaje mi się, że ze szwedzką partią socjaldemokratyczną dzieje się to samo co z socjaldemokracją w całej Europie. Widzimy całkowity upadek tej formacji. Nazywa się to pasokizacją. Pojęcie pochodzi od nazwy greckiej partii socjaldemokratycznej Pasok, która cieszyła się przez dekady ogromnym poparciem Greków, a dziś już tak naprawdę nie istnieje. Ten sam proces upadku widzieliśmy w Holandii i wielu innych krajach. W Szwecji socjaldemokratom szło przez ostatnie lata dość dobrze dlatego, że przez lata byli częścią tego, co u nas nazywamy, duszą szwedzkiego narodu. Wielu ludzi wciąż oddawała na nich głosy, nawet wtedy gdy nie dotrzymywali swoich przedwyborczych obietnic. Według mnie, ten czas już minął. Wkrótce będziemy świadkami ich wielkiej klęski w wyborach, które odbędą się we wrześniu.

Czy wydaje Ci się, że taka partia jak Szwedzcy Demokraci, która jest jawnie antyimigrancka ma szansę na to, by osiągnąć dobry wyborczy rezultat, który da im mocny mandat i pozwoli liczyć się przy tworzeniu przyszłego rządu?

Partia jest krytyczna wobec szwedzkiej polityki masowej imigracji. Proszę sobie wyobrazić, że jeden z najbardziej homogenicznych narodów Europy, który 50 lat temu posiadał zaledwie 1 procent obywateli urodzonych za granicą, dziś jest krajem w którym 30 procent jego mieszkańców urodziło się w innym kraju niż Szwecja. Ogromna przemiana, której wcześniej nie doświadczył chyba żaden inny kraj na świecie. Twierdzę, że dziś wielu Szwedów jest zrozpaczona. Myśli o tym, co stało się z naszym krajem? Dlatego dla wielu z nich, partia Szwedzkich Demokratów jest alternatywą, bowiem publicznie mówią o tym, że takiej polityki jak dotychczas, nie możemy już dalej prowadzić. Wiemy o tym, bo widzimy falę gwałtów, wojny gangów. Przecież dziś duża część Szwedów boi się już wychodzić na ulicę. Wielu z nich, wiąże z tą partią nadzieję. Osobiście typuję, że po wyborach we wrześniu będziemy mieli trzy partie z mniej więcej takim samym poparciem, czyli: Socjaldemokrację, partię Moderatów oraz Szwedzkich Demokratów.

Która z tych partii będzie miała największe szanse stworzenie nowego rządu?

To będzie trudny proces. Obecna koalicja rządowa Socjaldemokratów z Zielonymi nie działała tak dobrze, jak tego oczekiwano. Dochodziło do wielu napięć w tym rządzie, a nawet do otwartych konfliktów pomiędzy ministrami. Tej alternatywy na pewno już nie będzie, nawet w przypadku wygranej Socjaldemokratów. Inną możliwością, którą mieliśmy przed kilkoma laty, jest koalicja rządów partii należących do tzw. Sojuszu, czyli czterech partii konserwatywno-liberalnych. Problemem może być fakt, że dziś Moderaci przejęli część poglądów głoszonych przez Szwedzkich Demokratów, ale jednocześnie deklarują niechęć tworzenia z nimi ewentualnego rządu. Zależy im bardziej na stworzenia nowego gabinetu z agrarną partią Centrum, którzy mają podobną politykę imigracyjną do partii Zielonych. Można powiedzieć, że powstał jeden wielki bałagan i nikt chyba nie może przewidzieć, kto po wyborach będzie w stanie utworzyć nowy rząd. Wydaje mi się, że lider Moderatów, Ulf Kristensson, zostanie nowym premierem, ale w jaki sposób uda mu się zbudować fundamenty do funkcjonowania nowej rady ministrów, tego nie wiem, bowiem jedna z czterech partii Sojuszu ma minimalne szanse, do tego by znaleźć się w przyszłym parlamencie.

Co w takim razie stanie się wtedy z partią Szwedzkich Demokratów?


- Moderaci będą moim zdaniem zmuszeni do współpracy z nimi. Dziś do końca nie wiadomo czy Szwedzcy Demokraci chcą z nimi rządzić, czy może wybiorą taką samą rolę jak Duńska Partia Ludowa, czyli rolę partii nacisku bez brania odpowiedzialności za decyzję podejmowane przez rząd. Natomiast jestem całkowicie przekonana do tego, że Szwedzcy Demokraci będą mieli duży wpływ na to jak przez następne cztery lata będzie wyglądała polityka w Szwecji. Warto przy tej okazji dodać, że na politycznym horyzoncie pojawiła się nowa siła w postaci partii Alternatywa dla Szwecji. Ich retoryka w sprawach związanych z polityką migracyjna jest o wiele bardziej ostra od tej uprawianej obecnie przez polityków partii Szwedzkich Demokratów. Od 2010 roku kiedy znaleźli się w parlamencie ich język stał się łagodniejszy, w ten sposób dostosowali się do kultury uprawiania polityki, jaka panuje w Riksdagu. Wiele osób twierdzi, że udało im się to nawet za bardzo i że partia stała się ugrupowaniem obecnego politycznego establishmentu. Natomiast Alternatywa dla Szwecji mówi otwartym językiem. Chce na przykład powstania Urzędu Repatriacyjnego w miejsce Urzędu Migracyjnego.

Jesteś pewna, że nowicjuszowi politycznemu jakim jest partia Alternatywa dla Szwecji uda się zebrać tyle głosów, aby znaleźć się w parlamencie?

- Jestem pewna, że wejdą do Riksadagu. Myślę, że dostaną te 4 procent głosów, lub nawet nieco więcej. Dlatego, że w Szwecji panuje duże niezadowolenie z polityki prowadzonej przez partię Szwedzkich Demokratów. Tym, którzy pokładali w nich swoje nadzieje, nie podoba się to, że nie mówią już o pomyśle utworzenia Urzędu Repatriacyjnego. Założyciele Alternatywy dla Szwecji, to w większości dawni działacze i politycy partii Szwedzkich Demokratów, którzy założyli nowe ugrupowanie, by móc kontynuować w dużej mierze pierwotne cele polityczne partii, do której kiedyś należeli. Chcą, by jak największa grupa imigrantów otrzymała szansę na powrót do swoich krajów. Nie mówią o tym, że należy ich wyrzucić. Mówią, by Ci, którzy mają przeszłość kryminalną i Ci, którzy przebywają na terenie Szwecji nielegalnie otrzymali decyzję wydalenia z kraju. Obiecują również, że ponownie rozpatrzą wszystkie wydane po roku 2000 pozwolenia na pobyt stały. Politycy tej partii chcą również, by szwedzkie państwo zaoferowało imigrantom bonus repatriacyjny. Musimy pamiętać, że duża część z imigrantów w ogóle w Szwecji nie mieszka. Mentalnie są zupełnie w innym miejscu, co przecież nigdy nie było dla nich celem. Przybyli tu, bo mamy w Szwecji ogromny dobrobyt, który pozwala im na to, by latami tu mieszkać bez potrzeby nauczenia się języka, podjęcia pracy. Wielu z nich uzna, że powrót do Somalii czy Iraku z milionem koron w kieszeni jest atrakcyjny. Szwedzkie państwo, by na tym wiele zyskało. Na początku byłby to niewątpliwie ogromny ciężar, ale wielu ekspertom udało się przeliczyć, ile dzisiaj płacimy za obecną politykę imigracyjną. Jeden z nich Jan Tulberg, obliczył, że co roku podatnicy przeznaczają na ten cel 200 miliardów koron. Jeśli weźmiemy też koszty pośrednie, które idą na m.in. opiekę zdrowotną, to mówimy tu o kosztach równym 1/5 części budżetu państwa. Dlatego takie rozwiązanie byłoby korzystne dla państwa. Tu nie chodzi wyłącznie o ekonomię, tu chodzi również o przyszłość całego szwedzkiego narodu. Jeśli dalej tak będzie to Szwedzi będą w przyszłości mniejszością tego kraju, która będzie zagrożona wyginięciem. Mogą stać się grupką ludu pierwotnego, która będzie można podziwiać w jakimś skansenie.

Czy jesteś zdania, że te mniejsze partie, bardziej radykalne jeśli znajdą się w parlamencie, będą mogły skutecznie wpływać na zmianę polityki migracyjnej przyszłego szwedzkiego rządu?

- Można powiedzieć, że coś takiego już się dzieje. Socjaldemokraci i Moderaci mówią już, że taka polityka musi się skończyć. Żadna z tych partii nie mówi co prawda o repatriacji imigrantów, ale mówią jednak o tym, że nie możemy już przyjmować więcej ludzi. Lider Moderatów mówi, że dotychczasowa polityka w tej kwestii była nieodpowiedzialnością, która stworzyła wiele problemów społecznych w Szwecji. Politycy zrozumieli, że ten eksperyment wyrządził krajowi, a przede wszystkim samym Szwedom, wiele szkód.

Jeśli jednak wybory wygra partia Socjaldemokratyczna i będzie chciała utworzyć rząd z partiami Sojuszu, co to może oznaczać dla przyszłości Szwecji?

- Gdyby powstał rząd składający się z byłych wrogów politycznych, oznaczałoby to totalny upadek. Możemy wtedy pożegnać się z demokracją. Wydaje mi się, że Szwedzi byliby wściekli. Tak jak dzisiaj wściekli są Włosi. Jeśli ta nowa szwedzka partia znajdzie się w parlamencie, czyli Alternatywa dla Szwecji, to możemy być wtedy pewni, że dojdzie do powstania trzeciego bloku politycznego. Razem ze Szwedzkimi Demokratami będą razem prowadzić nacjonalistyczną politykę w parlamencie. Wiem, że nacjonalizm nie brzmi dobrze, ale chcę przypomnieć, że jeszcze nie tak dawno w Riksdagu wszystkie partie były nacjonalistyczne. Socjaldemokraci prowadzili przecież typowi socjonacjonalistyczną politykę.

Czy nowy szwedzki rząd poradzi sobie z presją, jaka będzie na nim ciążyć ze strony Komisji Europejskiej w kwestii polityki migracyjnej?


- Trudno powiedzieć. Chciałabym, żebyśmy prowadzili zgoła inną politykę zagraniczną, również w odniesieniu do Brukseli. Szwecja, jak wszyscy wiedzą, była można powiedzieć najlepszym uczniem w klasie. Przyjęliśmy zdecydowanie więcej imigrantów niż wszystkie inne kraje. Byliśmy z tego powodu bardzo dumni. Premier Stefan Lofven powiedział, że jego Europa nie będzie wznosić żadnych murów, po czym udawał, że zamknął granice, bo przecież nie są do końca zamknięte. Musimy skończyć być najlepszym uczniem w klasie. Politycy muszą w końcu zacząć stawiać na pierwszym planie dobro swoich obywateli. To przecież jest czymś, co powinno być czymś tak oczywistym. W Szwecji stało się to o czym brzydzono się mówić. To zacznie się zmieniać, nie wiem czy uda nam się to już w nadchodzącej kadencji. Myślę, że kiedy za 8, 10 lat Unia Europejska przestanie istnieć, to wiele krajów w Europie rozpocznie programy repatriacji imigrantów i będzie rozumieć, dlaczego poszczególne narody są tak ważne. Oczywiście musimy ze sobą wszyscy współpracować, ale nie możemy ograniczać swojej władzy i oddawać jej tak jak dotychczas Brukseli. Musimy w naszych krajach przywrócić demokracje.

Czy nie jest na to już za późno? Jak zareagują na taką politykę zwolennicy dotychczasowych rozwiązań problemu związanych z migracją?

- Oczywiście doprowadzi to do konwulsji. W niektórych państwach może nawet do zajść na krawędzi wojny domowej. Globaliści, którzy mają wpływ na politykę wielu krajów, będą próbowali przeciwstawiać się temu bardzo mocno. Mimo wszystko wierzę w Europę i Europejczyków. Takie kraje, jak Polska i Węgry pokażą nam drogę. Jesteśmy tak bardzo wdzięczni, że istnieją takie kraje jak Wasze, które pokazują, że nie mamy do czynienia z prawami natury, że nagle doszło do tego, że kobiety boją się wyjść ze swojego domu, by nie stać się ofiarą zbiorowego gwałtu. Wy nie macie takich problemów, dlatego tak bardzo zależy Unii Europejskiej na tym byście mieli masową imigrację, tak by inni nie mogli patrzeć na wasze kraje i mówić z podziwem: "Zobaczcie jak fajnie tam jest, gdzie mieszkają sami Europejczycy. Tak chcemy, żeby było również u nas" .

Czego powinni Polacy życzyć Szwedom w związku z najbliższymi wyborami do parlamentu?

- Wydaje mi się, że powinniście nam życzyć zmiany władzy. Trzymajcie kciuki za to, by co nazywam, nowym nacjonalistycznym blokiem, był po wyborach silny i że prześlecie nam wiele pozytywnych myśli, bowiem tego bardzo nam potrzeba. My, wszyscy zwykli i rozsądni Szwedzi nigdy nie popieraliśmy dotychczasowej polityki. Jesteśmy szczęśliwi, że istnieje taki kraj jak Wasz, do którego możemy w razie potrzeby uciec, lub spojrzeć na Was i powiedzieć, że tak, to jest możliwe.

Najnowsze Szczecin Region Polska i świat Sport Kultura Biznes

12345
12345
12345
Autopromocja
Zobacz

radioszczecin.tv

Najnowsze podcasty