Przypomnijmy, tydzień temu pełniący obowiązki szefa izraelskiego MSZ Israel Katz powiedział, że Polacy ''wyssali antysemityzm z mlekiem matki''.

W odpowiedzi, polska delegacja odwołała swój udział w spotkaniu Grupy Wyszehradzkiej w Jerozolimie.

Filip Memches, publicysta portalu Tygodnik TVP, w trakcie audycji przekonywał, że antypolska retoryka nigdy nie trafia w próżnię.

- Ta teza znajduje przynajmniej jakąś część wyborców, o których głosy ubiega się izraelska prawica. Trzeba powiedzieć, że ugrupowania, które są u władzy w tej chwili, to są ugrupowania prawicowe, które odwołują się do poczucia dumy narodowej. Można wprost powiedzieć, że są to ugrupowania syjonistyczne - mówił Memches.

W piątek szef MSZ Jacek Czaputowicz oświadczył w Brukseli, że polskie władze ciągle oczekują wycofania się przez szefa izraelskiego MSZ ze swoich słów. Zdaniem prowadzącego, Piotra Cywińskiego działania polskiego rządu są jednak zbyt miękkie.

- Zabrakło nam stanowczości i konkretnych teksów, zabrakło nam mówienia otwartym tekstem, że wśród sprawców byli także Żydzi. Jeżeli Żydzi mówią, że wśród Polaków byli sprawcy, to my również musimy im odpowiedzieć. Ja mogę rzucać nazwiskami, kto był szefem getta pochodzenia żydowskiego - mówił Cywiński.

Oburzenie słowami izraelskiego szefa MSZ wyrazili także przedstawiciele społeczności żydowskich. Naczelny Rabin Polski Michael Schudrich oświadczył, że oskarżanie wszystkich Polaków o antysemityzm znieważa także Żydów.