Każdy zrobiłby to samo na naszym miejscu - mówią. W ubiegłym tygodniu uratowali życie niewidomego mężczyzny, który wpadł do Odry.
W czwartek za bohaterską postawę dwóm mężczyznom podziękował Komendant Miejski Policji mł. insp. Piotr Makuch.
- Żeby być bohaterem, to nie trzeba być żadną magiczna osobą. Bohater, to zwyczajny człowiek, któremu czasem przydarzają się niezwykłe rzeczy. Tak właśnie było tydzień temu. Jeden z panów był na rybach, drugi stał na przystanku: idzie osoba niewidoma, mężczyzna traci orientację, kieruje się w kierunku wody i w konsekwencji do niej wpada - relacjonował przebieg zdarzeń komendant.
Pierwszy ruszył na pomoc p. Roman Orliński, który łowił ryby przy Nabrzeżu Wieleckim. Niewidomego wyłowił... podbierakiem do ryb.
- Czysty przypadek: testowałem nową wędkę, o tej godzinie nigdy nie przebywam na rybach. Stało się to, co się stało, myślę, że każdy na moim miejscu zrobiłby to samo i uratował człowieka - powiedział p. Orliński.
Na przystanku stało kilkanaście osób. Tylko p. Maciej Stawiński ruszył na pomoc tonącemu mężczyźnie.
- Myślałem, że złapał rybę! Widzę: człowiek w wodzie więc od razu podbiegłem. Normalna rzecz. Nie wydaje mi się, żeby było to jakieś bohaterstwo - ocenił p. Stawiński.
Obaj bohaterowie dostali od komendanta policji pamiątkowe ryngrafy.
- Żeby być bohaterem, to nie trzeba być żadną magiczna osobą. Bohater, to zwyczajny człowiek, któremu czasem przydarzają się niezwykłe rzeczy. Tak właśnie było tydzień temu. Jeden z panów był na rybach, drugi stał na przystanku: idzie osoba niewidoma, mężczyzna traci orientację, kieruje się w kierunku wody i w konsekwencji do niej wpada - relacjonował przebieg zdarzeń komendant.
Pierwszy ruszył na pomoc p. Roman Orliński, który łowił ryby przy Nabrzeżu Wieleckim. Niewidomego wyłowił... podbierakiem do ryb.
- Czysty przypadek: testowałem nową wędkę, o tej godzinie nigdy nie przebywam na rybach. Stało się to, co się stało, myślę, że każdy na moim miejscu zrobiłby to samo i uratował człowieka - powiedział p. Orliński.
Na przystanku stało kilkanaście osób. Tylko p. Maciej Stawiński ruszył na pomoc tonącemu mężczyźnie.
- Myślałem, że złapał rybę! Widzę: człowiek w wodzie więc od razu podbiegłem. Normalna rzecz. Nie wydaje mi się, żeby było to jakieś bohaterstwo - ocenił p. Stawiński.
Obaj bohaterowie dostali od komendanta policji pamiątkowe ryngrafy.
- Żeby być bohaterem, to nie trzeba być żadną magiczna osobą. Bohater, to zwyczajny człowiek, któremu czasem przydarzają się niezwykłe rzeczy. Tak właśnie było tydzień temu. Jeden z panów był na rybach, drugi stał na przystanku: idzie osoba niewidoma, męż
- Czysty przypadek: testowałem nową wędkę, o tej godzinie nigdy nie przebywam na rybach. Stało się to, co się stało, myślę, że każdy na moim miejscu zrobiłby to samo i uratował człowieka - powiedział p. Orliński.
Dodaj komentarz 2 komentarze
Efekt tłumu - im więcej osób, tym mniejsza szansa na reakcję.
To zdarzenie powinno zainicjować akcję znakowania bulwarów haptycznymi elementami architektury. Co prawda, Szczecin nawet nie sili się, aby być miastem przyjaznym osobom niepełnosprawnym (słynne krawężniki przy przejściach dla pieszych), ale to byłby dobry prognostyk na przyszłość.
Dziennikarz napisał: "na przystanku stało kilkanaście osób". Zdanie tak samo prawdziwe, jak większość prezentowanej na tym portalu propagandy pisowskiej. ;)