Ponad dwustu byłych więźniów Auschwitz - Birkenau weźmie udział w obchodach 75. rocznicy wyzwolenia byłego niemieckiego nazistowskiego obozu zagłady.
- Ten obóz był miejscem, które nazwałam "wiem, jak wygląda piekło". Za każdy drobiazg były duże kary. Trzeba było pracować bardzo długo. Jedzenie było bardzo skromne - wspominała Alina Dąbrowska, która w Auschwitz spędziła prawie trzy lata.
Jeden z byłych więźniów Leon Weintraub powiedział, że musimy pamiętać o tamtych tragicznych wydarzeniach i robić wszystko, by te nigdy się nie powtórzyły. Podkreślił, że to jest konieczne. Dla Leona Weintrauba były obóz to miejsce śmierci mamy i cioci. - To jest właśnie miejsce, które ma być ostrzeżeniem, [że] zaczyna się od niechęci do innych, [potem] przechodzi we wrogość do innych i kończy się w komorach gazowych - mówił ocalony.
Leon Weintraub podkreślił, że niemiecki obóz zagłady Auschwitz-Birkenau pokazał, do jakiego okrucieństwa zdolny jest człowiek. "Przemysłowe uśmiercanie" ludzi nazwał czymś najgorszym w historii świata, "szczytem tego, co ludzie mogą wobec siebie wymyślić i zrobić". - Żeby przemysłowo wykorzystać części zamordowanych: skóry na abażury, kości na mączkę do nawozów, tłuszcz na na mydło włosy na materace - tego nie było w historii świata - podkreślił Leon Weintraub.
Maria Hoerl, która do niemieckiego obozu trafiła jako dwulatka, uważa obecność w Miejscu Pamięci za swój obowiązek. Co roku powtarza sobie: "może to jest ostatni raz - muszę tam być". Podkreślała, że zawsze cieszyła się, spotykając co roku tych samych ludzi - innych ocalonych. Dodała, że czuje ból, dowiadując się, że ktoś z nich odszedł.
Maria Hoerl do Auschwitz trafiła razem z matką i pięciorgiem rodzeństwa. W 1944 roku rodzina została tam przewieziona z obozu na Majdanku. Wspomina, że w obozie zagłady dzieci były oddzielane od rodzin, a kontakt z matkami był bardzo ograniczony - właściwie prawie nie istniał. Matki widywały swoje dzieci raz w miesiącu pół godziny. - Mogła tylko oglądnąć, czy jeszcze dzieci żyją. A tak nie mogła się z tymi dziećmi w ogóle zajmować - mówiła była więźniarka. Kiedy jej mamę wysłano do obozu Birkenau, mogła jedynie wiedzieć, że jeszcze tylko dwie jej córki są w obozie. - Nigdy się nie dowiedziała, co się stało z tą starszą córką. Nigdy jej już później nie znalazła - wspominała jedna z ocalonych.
W obozie zagłady więźniów pozbawiano nie tylko godności i kontaktu z najbliższymi, ale również tożsamości. Maria Hoerl, której właściwe imię i nazwisko to Galina Bułachowa, wspomina, że po wyzwoleniu uratowane dzieci trafiały do nowych rodzin i otrzymywały kolejną tożsamość. Ustalenie tej sprzed wojny było bardzo trudne.
- Nie wiedziałam, kto jest moją matką, nie wiedziałam, kim jestem. Do 17. roku życia mogłam się tylko domyślać - mówiła była więźniarka Auschwitz. Potem dowiedziała się, że jej rodzina pochodzi z Białorusi. - Musiałam dostać inne nazwisko, inne imię i datę urodzenia, żeby po prostu w ogóle być kimś - podkreśla Maria Hoerl.
W czasie II Wojny Światowej niemieccy naziści zamordowali w Auschwitz ponad milion ludzi, głównie Żydów, a także Polaków, Romów i radzieckich jeńców wojennych.
Według danych Muzeum Auschwitz, na podstawie częściowo zachowanych dokumentów obozowych i szacunkowych danych ustalono, że do obozu zagłady trafiło około 232 tysięcy dzieci i młodzieży poniżej osiemnastego roku życia. Aż 216 tysięcy z nich stanowili Żydzi. Było też 11 tysięcy Cyganów, co najmniej 3 tysiące Polaków i ponad tysiąc Białorusinów, Rosjan, Ukraińców i innych.
Dodaj komentarz 2 komentarze
Pamięć o tym piekle to jedno, ale równie istotna jest pamięć o sprawcach tego nieludzkiego koszmaru, czyli Niemcach.
@Stetinensis
Tutaj padły takie bardzo ważne słowa...zaczyna się od niechęci, dalej poprzez nienawiść czy wrogość aż dochodzi do strasznych czynów...pamięć i świadomość, kto jest odpowiedzialny za zbrodnie jest ważna, owszem, ale czy czasem nie zaczynasz żywić niechęci, a może nawet wrogości w kierunku różnych grup? kobiet, Niemców, Rosji, osób odmiennych?