Koledzy klubowi nurka, który zaginął na Bałtyku przy promie "Jan Heweliusz" rozważają własną ekspedycję do wraku mimo, że ze względów bezpieczeństwa z akcji ratunkowej zrezygnowali polscy i niemieccy ratownicy.
- Tylko marynarka wojenna ma profesjonalną ekipę, która mogłaby podjąć się tego zadania - podkreślają eksperci.
- Pływanie we wnętrzach wraków jest bardzo ryzykowne - mówi Grzegorz Skorny, nurek z wieloletnim doświadczeniem. - Jest ciemno, zimno, nie do końca wiemy, gdzie jesteśmy, podnosi się zawiesina i do tragedii może dojść bardzo łatwo.
- Przy takich poszukiwaniach bardzo dobry sprzęt to tylko niezbędne minimum - mówi Grzegorz Skorny. - Trzeba mieć kwalifikacje, ukończone kursy nurkowania wrakowego.
Samo doświadczenie w nurkowaniu to za mało w takim przypadku. - Byłem na tym wraku i wiem czym to grozi bałbym się jeszcze raz podejmować takie ryzyko - dodaje Skorny.
Prokuratura Rejonowa w Świnoujściu na razie nie zleciła poszukiwań, bo w jej ocenie nie ma na razie dowodów, że przy wraku mogło dojść do przestępstwa.
- Pływanie we wnętrzach wraków jest bardzo ryzykowne - mówi Grzegorz Skorny, nurek z wieloletnim doświadczeniem. - Jest ciemno, zimno, nie do końca wiemy, gdzie jesteśmy, podnosi się zawiesina i do tragedii może dojść bardzo łatwo.
- Przy takich poszukiwaniach bardzo dobry sprzęt to tylko niezbędne minimum - mówi Grzegorz Skorny. - Trzeba mieć kwalifikacje, ukończone kursy nurkowania wrakowego.
Samo doświadczenie w nurkowaniu to za mało w takim przypadku. - Byłem na tym wraku i wiem czym to grozi bałbym się jeszcze raz podejmować takie ryzyko - dodaje Skorny.
Prokuratura Rejonowa w Świnoujściu na razie nie zleciła poszukiwań, bo w jej ocenie nie ma na razie dowodów, że przy wraku mogło dojść do przestępstwa.