- Proszę opuścić budynek - to mogą nie być żarty - informowano radnych, gdy w budynku rozległy się dzwonki alarmowe.

- Jakoś w tej chwili nie czuję strachu - bohatersko deklarowała radna Magdalena Gąsecka. - Syrena, wyje, widocznie mamy jakieś zagrożenie - zimnej krwi nie tracił przewodniczący sejmiku Marek Tałasiewicz.

- Nie spanikowałem i nie podeptałem na schodach innych radnych - dodawał bez cienia strachu - mimo wyjących strażackich syren - marszałek województwa Olgierd Geblewicz. - Nie wiem, czy sobie nie zaszkodzę, kiedy powiem, że radni się profesjonalnie ewakuowali - ale mówię to w tym dobrym znaczeniu tego słowa.

- Wszystko poszło sprawnie - podkreśla Mirosław Siewierski, naczelnik wydziału kontrolno-rozpoznawczego Komendy Miejskiej Straży Pożarnej. - Sprawdzałem czas od chwili zaalarmowania dotarliśmy w niewiele ponad 4 minuty. Jak na panujące warunki komunikacyjne w mieście, jest to niewiele. Jeżeli tak będzie zawsze, wszyscy będą zadowoleni, a pożary gaszone - mówiąc kolokwialnie, bo takiego terminu oficjalnie nie używamy - "w zarodku".