To był rok 1997. Czterech studentów, trzech Anglików i jeden Szkot, założyło w Londynie zespół, nie wiedząc, jak go nazwać. Mieli duży problem z wymyśleniem nazwy, aż wreszcie czas ich zmusił do podjęcia decyzji, bo mieli właśnie zagrać swój pierwszy koncert i trzeba było się jakoś nazwać. W pośpiechu wymyślili Starfish i pod taką nazwą dali swój debiutancki występ, ale nie byli z tego szyldu zadowoleni. Zdecydowanie bardziej podobała im się nazwa Coldplay. Problem w tym, że była zajęta. Tak właśnie nazywał się zespół ich kolegi. Kolega wziął sobie tę nazwę od tytułu tomiku wierszy amerykańskiego poety Philipa Horky'ego ,,Child's Reflections, Cold Play". Na szczęście jednak nie był do niej za bardzo przywiązany. Uważał, że jest zbyt depresyjna i zgodził się oddać ją zespołowi Starfish, który w ten właśnie sposób przemianował się na Coldplay i wkrótce potem zrobił światową karierę.
Od samego początku grupę tworzą: Chris Martin, Jonny Buckland, Guy Berryman i Will Champion. 18 lat minęło, a oni wciąż grają w tym samym składzie! Każda ich płyta to wydarzenie, każda budzi duże zainteresowanie. A oni sami, wiedząc o tym, chcą zaskakiwać. Zaskoczyli na poprzedniej płycie, kiedy to z Aviciim nagrali bardzo nietypowy dla Coldplay przebój ,,A Sky Full Of Stars”. Zaskoczyli i teraz, współpracując z norweskim duetem producenckim Stargate, robiącym wcześniej hity dla Rihanny (,,Diamonds”, ,,S&M”, ,,Only Girl In The World”), Katy Perry (,,Firework”) czy Ne-Yo (,,Closer”). To właśnie z duetem Stargate panowie z grupy Coldplay nagrali przebojową piosenkę ,,Adventure Of A Lifetime”, która jest pierwszym singlem promującym album ,,A Head Full Of Dreams”. Reszta płyty też powstała we współpracy z tymi norweskimi producentami. Zaskoczeń na płycie jest zresztą więcej. Na pewno należy do nich wokalny udział Beyonce, która zaśpiewała w jednej piosence. W jednym utworze głosu użyczyła także Tove Lo. Ogólnie to chyba najbardziej optymistyczna płyta w karierze zespołu Coldplay.