Pędzący karetkami pogotowia do pacjentów ratownicy medyczni mają sami płacić za ewentualne uszkodzenia ambulansów. Na przykład dyrekcja krakowskiego pogotowia zdecydowała, że koszty ubezpieczenia pojazdów są dla placówki zbyt wysokie. Ktoś to jednak musi zapłacić. O tym, że za stłuczkę, do której doszło na początku roku, trzeba zapłacić z własnej kieszeni 3 tys. zł, jeden z ratowników Krakowskiego Pogotowia Ratunkowego dowiedział się kilka tygodni temu. Potem pojawiły się kolejne „kary.” Kwoty wynoszą od ok. 100 do kilkuset złotych. - Naszym celem jest jak najszybsze dotarcie do pacjentów. Jeśli dyrekcja będzie nas obciążać takimi kosztami, to my po prostu będziemy jeździć wolniej – mówi jeden z „ukaranych” pracowników.
Tylko w tym roku komisja pogotowia rozpatrywała 45 przypadków zdarzeń z udziałem karetek. W 17 przypadkach odstąpiła od obciążenia kosztami, w 28 uznała winę pracownika.