Tykająca bomba ekologiczna – wraki i amunicja w Morzu Bałtyckim to ciągłe zagrożenie dla naszego morza. O tym m.in. rozmawiano podczas niedawno zakończonego Kongresu Morskiego w Szczecinie. W 1945 r. na konferencji w Poczdamie podjęto decyzję o likwidacji ponad 267 tys. ton bomb, pocisków i min zawierających broń chemiczną. Najtańszym sposobem było zatopienie tego arsenału w Bałtyku. Na obszarze około trzech tys. km kw. wokół Bornholmu Rosjanie zatopili 40 tys. ton kontenerów z adamsytem, iperytem, fosgenem, solami cyjanowymi oraz kwasem pruskim. W cieśninie Mały Bełt Brytyjczycy zatopili prawie 70 tys. ton artyleryjskich pocisków i 5 tys. ton bomb z fosgenem. Naukowcy uważają, że problem zatopionej broni chemicznej jest dziś szczególnie istotny w kontekście budowy dużych urządzeń hydrotechnicznych, jak gazociąg Nord Stream II, który zostanie położony w pobliżu miejsc zatopień. Jak mówią badacze, już przy budowie Nord Stream I rurociąg omijał miejsca zatopień, ale pozostaje problem skażonych osadów.
Goście:
- prof. Joanna Szlinder- Richert - Kierownik Zakładu Chemii Żywności i Środowiska, Morski Instytut Rybacki, Państwowy Insytytut Badawczy w Gdyni
- komandor porucznik, dr Bartłomiej Pączek - prodziekan wydziału dowodzenia i operacji morskich Akademii Marynarki Wojennej w Gdyni
- prof. Jacek Bełdowski - Instytut Oceanologii Polskiej Akademii Nauk, koordynator programu DAIMON
- prof. Roman Marks - Pracownia Oceanografii Fizycznej, Wydział Nauk o Ziemi Uniwersytet Szczeciński