Gdy 60. Armia Frontu Ukraińskiego Armii Czerwonej wyzwalała obóz Auschwitz-Birkenau, na jego terenie przebywało jeszcze wciąż kilka tysięcy więźniów.
"To było piekło" - tak po latach okres przebywania w obozie wspominał nieżyjący już więzień Auschwitz, szczecinianin, Władysław Galicki.
- Ubrali w pasiaki i tatuowali takim ostrym długopisem. Przyjechali robić czystkę i decydowali kto ma iść do pieca. Każdy musiał rozebrać się do naga i lekarze oceniali i dzielili - na prawo, na lewo. Ci co poszli na lewo szli do pieca - wspominał Galicki.
"To była codzienna walka pomiędzy życiem a śmiercią" - mówił w audycji "Machina Czasu" także nieżyjący już więzień obozu, August Kowalczyk.
- O czwartej rano pobudka i wymarsz do pracy, która była prowadzona pod kątem szansy na wykańczanie ludzi. Powrót często wyglądał tak, że się niosło trzech-czterech kolegów, którzy padli z wycieńczenia - wspominał Kowalczyk.
Uroczyste obchody 70. rocznicy wyzwolenia obozu Auschwitz odbędą się we wtorek z udziałem 300 byłych więźniów obozu oraz przedstawicieli 42 krajów.
Poza prezydentem Bronisławem Komorowskim przybędą m.in. prezydenci Francji Francois Hollande, Niemiec Joachim Gauck i Ukrainy Petro Poroszenko.
W poniedziałek Ci którzy przeżyli Auschwitz, upamiętnili w Berlinie wraz z kanclerz Niemiec Angelą Merkel 70. rocznicę wyzwolenia tego nazistowskiego obozu zagłady. Podczas uroczystości zorganizowanej przez Międzynarodowy Komitet Oświęcimski Merkel powiedziała: - Nie wolno nam zapomnieć. Jesteśmy to winni milionom ofiar.
Obóz w Auschwitz powstał w 1940 roku.