Amerykańscy śledczy podają kolejne szczegóły czwartkowej strzelaniny na kampusie uniwersyteckim w stanie Oregon, w której śmierć poniosło 10 osób w tym sprawca.
Okazuje się, że morderca nie zginął w skutek postrzału któregoś z policjantów, poinformował o tym na konferencji prasowej dotyczącej czwartkowych wydarzeń na kampusie uniwersyteckim, szeryf John Hanlin.
- Lekarz przeprowadzający sekcję zwłok stwierdził, że szaleniec popełnił samobójstwo.
Amerykańskie media dotarły do ojca mordercy, mieszkającego w Kalifornii, który podkreślił, że miał dobre stosunki z synem i nie wiedział, że miał on broń palną. Nie chciał natomiast wyrazić opinii czy jego syn mógł mieć problemy emocjonalne. Powiedział również, że jego myśli łączą się z rodzinami ofiar.