Według ostatnich informacji nie żyją już 23 osób. W 44 powiatach tego regionu USA ogłoszono stan alarmowy.
Najmłodszą ofiarą śmiertelną jest czteroletni chłopiec, którego rwąca woda zmyła spod własnego domu. Odnotowano również wiele zniszczeń zabudowań oraz miejscowej infrastruktury. Straty liczone będą w setkach milionów dolarów.
Najgorsza sytuacja panuje w południowo-wschodniej części Wirginii Zachodniej. Niespotykane opady deszczu oraz gradu, którym towarzyszyły wyładowania atmosferyczne spowodowały, że woda wylała z miejscowych rzek oraz potoków. Porywisty wiatr pozrywał również linie wysokiego napięcia. Z tego powodu setki mieszkańców, pozbawionych energii elektrycznych, niepewnych swojego losu oczekiwało na pomoc. Wciąż udzielają ją - oprócz strażaków i ratowników - również jednostki Gwardii Narodowej. Łącznie 300 żołnierzy zostało włączonych do akcji.
Najgorsza sytuacja panuje w południowo-wschodniej części Wirginii Zachodniej. Niespotykane opady deszczu oraz gradu, którym towarzyszyły wyładowania atmosferyczne spowodowały, że woda wylała z miejscowych rzek oraz potoków. Porywisty wiatr pozrywał również linie wysokiego napięcia. Z tego powodu setki mieszkańców, pozbawionych energii elektrycznych, niepewnych swojego losu oczekiwało na pomoc. Wciąż udzielają ją - oprócz strażaków i ratowników - również jednostki Gwardii Narodowej. Łącznie 300 żołnierzy zostało włączonych do akcji.