Nasi rodacy w Holandii protestują przeciwko odbieraniu dzieci polskim rodzicom i przedstawianiu polskich rodzin w złym świetle w mediach. We wtorek w Hadze spotkali się przedstawiciele organizacji polonijnych i holenderskiego rządu. Gospodarzem spotkania był jeden z bardziej znanych psychologów, którego komentarze w prasie i radiu wywołały oburzenie Polaków mieszkających w Holandii.
Psycholog Philip Veerman napisał w gazecie, że polscy rodzice mieszkający w Holandii nie zajmują się w ogóle dziećmi, bo całe dnie spędzają w pracy. Później, w jednej z audycji radiowych powiedział, że Polacy nadużywają alkoholu i zażywają narkotyki. Ta wypowiedź miała być między innymi uzasadnieniem odbierania dzieci polskim rodzinom.
Polska społeczność mieszkająca w Holandii uznała to za szkalowanie i stygmatyzowanie. - Był jednostronny, nie można generalizować - powiedziała w rozmowie z Polskim Radiem Małgorzata Lubers-Dąbrowska z Forum Polskich Szkół w Holandii.
- W każdym kraju zdarzają się patologie, w Polsce również, ale także w Holandii, w Belgii - mówiła Ewa Żyźniewska, psycholog mieszkająca od wielu lat w Holandii.
Po spotkaniu korespondentka Polskiego Radia Beata Płomecka zapytała holenderskiego psychologa o konkretne przypadki patologii i liczby, bo w artykule, w którym pisał o polskich rodzinach, żadnych danych nie podał. Philip Veerman złagodził ton wypowiedzi. - Nie jestem ekspertem w sprawach Polski, nie wiem. Jestem psychologiem. Na pewno nie chciałem nikogo obrazić. Nie taki był mój zamiar - powiedział Polskiemu Radiu holenderski psycholog.
Polacy, którzy uczestniczyli w spotkaniu w Hadze, mieli mieszane odczucia. Nie mają bowiem pewności, że ton dyskusji o Polsce i Polakach zmieni się, ale zapowiadają kolejne akcje w obronie dobrego imienia.
Polska społeczność mieszkająca w Holandii uznała to za szkalowanie i stygmatyzowanie. - Był jednostronny, nie można generalizować - powiedziała w rozmowie z Polskim Radiem Małgorzata Lubers-Dąbrowska z Forum Polskich Szkół w Holandii.
- W każdym kraju zdarzają się patologie, w Polsce również, ale także w Holandii, w Belgii - mówiła Ewa Żyźniewska, psycholog mieszkająca od wielu lat w Holandii.
Po spotkaniu korespondentka Polskiego Radia Beata Płomecka zapytała holenderskiego psychologa o konkretne przypadki patologii i liczby, bo w artykule, w którym pisał o polskich rodzinach, żadnych danych nie podał. Philip Veerman złagodził ton wypowiedzi. - Nie jestem ekspertem w sprawach Polski, nie wiem. Jestem psychologiem. Na pewno nie chciałem nikogo obrazić. Nie taki był mój zamiar - powiedział Polskiemu Radiu holenderski psycholog.
Polacy, którzy uczestniczyli w spotkaniu w Hadze, mieli mieszane odczucia. Nie mają bowiem pewności, że ton dyskusji o Polsce i Polakach zmieni się, ale zapowiadają kolejne akcje w obronie dobrego imienia.